Historia Ameryki przedstawiana jest jako niekończące się pasmo sukcesów, triumfu silnej woli, przedsiębiorczości i umiłowania wolności...
Jak w westernie - co dobrzy zawsze pokonują tych złych - nawet jak czasem krwawo - to trudno, stawką jest rozwój gospodarczego i militarnego tytana. Dlatego, kiedy zagłębiam się w historię jednego z najpiękniejszych zakątków w Stanach Zjednoczonych, jakim bez wątpienia jest Hudson River Valley, zadziwia mnie lekkość, z jaką twórcy opracowań dla turystów „połykają żabę”, czyli pomijają milczeniem losy pierwotnych mieszkańców tego miejsca.
Jest to przykre zwłaszcza w przypadku Croton Point - sporego przylądka wbijającego się w rzekę po jej zachodniej stronie. Na samym końcu tego skrawka ziemi znajduje się Croton Point Park - niezwykłe miejsce o ciekawej historii. Miejsce z pewnością ważne dla Indian, którzy mieszkali tu zapewne przez wieki. Skąd to wiemy? Otóż archeolodzy odkryli na Croton Point pozostałości najstarszego na całym Wschodnim Wybrzeżu indiańskiego osadnictwa. Świadczą o tym niezmiernie stare, bo pochodzące mniej więcej sprzed ok. 7 tysięcy lat, muszle ostryg, których skupiska znalezione w ziemi dowodzą, że teren był zamieszkany i użytkowany przez ludzi. Sama nazwa przylądka pochodzi zresztą od imienia indiańskiego wodza - Ketonena”, które oznacza „dziki wiatr”.
W XVII wieku Indianie z plemienia Kitchawank wybudowali tu dużą, ufortyfikowaną wioskę, którą nazwali Navish. Uznawana ona była za jedną z najstarszych i najpotężniejszych indiańskich fortów na południe od Hudson Highlands. Bagnisty teren, zwany przez Indian „Senasqua” oddzielał przylądek od cieśniny Croton Neck. Niedaleko tego miejsca podpisany został przez plemię Kitchawank traktat pokojowy z kolonistami.
Niedługo później , bo w 1682 roku Croton Point odkupiony został od Indian przez Corneliusa Van Bursuma, a niedługo potem William i Sara Teller uzyskali pozwolenie na prowadzenie tutaj punktu skupu futer, kości i dziczyzny dostarczanych przez Indian. I tu właściwie w ogólnodostępnych źródłach kończy się historia Indian na Croton Point. Czy ich wysiedlono, czy zdziesiątkowały ich choroby, a może stoi za tym jakaś bardzo krwawa historia?
Tu już trzeba by było poszperać w publikacjach naukowych. Wszem i wobec natomiast wiadomo, że półwysep w późniejszych latach stał się ważnym punktem strategicznym podczas amerykańskiej wojny o niepodległość - toczyły się o niego potyczki zarówno na wodzie i lądzie. Cały XIX wiek to dla Croton Point - jak w całej Ameryce - czas rewolucji przemysłowej. Jak wiemy, historia nasycona jest często gorzką ironią - otóż w 1804 roku to ważne dla Indian miejsce zakupił niejaki Robert T. Underhill - potomek niesławnego Kapitana Johna Underhilla odpowiedzialnego za masakrę Indian Westcherster pod Bedford w 1644 roku.
Robert Underhill okazał się być bardzo obrotnym przedsiębiorcą - na półwyspie powstały sady jabłoni oraz fasolę rycynową do produkcji oleju rycynowego. Z kolei jeden z synów Roberta - Richard, wyhodował odmianę winorośli odporną na dziesiątkujące europejskie winnice chorób i w krótkim czasie wina przez niego produkowane zdobyły międzynarodowe uznanie. Piwnice do przechowywania wina istnieją tu zresztą do dziś. Wody opływające półwysep znane były z olbrzymiej populacji ryb i rybołóstwo miało się tu wyśmienicie. Stąd także wielka ilość zachowanych tu rybackich legend a nawet historii o duchach!
Historia Croton Point jako miejsca wypoczynku rozpoczęła się na początku XX wieku. W 1923 roku powstał Croton Point Park a wybudowane tu letnie bungalowy zapraszały do spędzania tu wakacji. Dziś park to przede wszystkim olśniewające widoki na rzekę. Można tu także pływać ( znajduje się tutaj plaża), łowić ryby , biwakować oraz odwiedzić Croton Point Nature Center, gdzie dowiemy się sporo o historii tego miejsca. Odwiedzając Croton Point Park, warto także wybrać się w górę rzeki Croton do niezwykłego Croton Gorge Park. Znajduje się on u podnóża imponującej, powstałej w 1842 roku tamy Croton Dam. Jest to świetne miejsce na wędkowanie, spacery i pikniki, natomiast w zimie powinni się tutaj wybrać wielbiciele narciarstwa biegowego.
Zuza Ducka
Kategoria: Podróże > Weekend z PLUSem
Data publikacji: 2019-03-29