PLUS

Baner

Big Apple Circus - nie ma rzeczy niemożliwych.

Big Apple Circus  - nie ma rzeczy niemożliwych.

Czas karnawału od setek lat jest wentylem, dzięki któremu społeczeństwa tańcem, zabawą i robieniem rzeczy kiedy indziej uważanych za niestosowne mogło odetchnąć od ciasnych reguł i ciężkiego życia.

Rozpoczął się Nowy Rok a wraz z nim karnawałowe szaleństwo.

Współczesny karnawał nijak się ma do tego średniowiecznego czy choćby osiemnastowiecznego - jest przewidywalny. Dlaczego? Bo w porównaniu z minionymi wiekami przeważnie długie, spokojne i bezpieczne życie. Raczej nie czyhają na nas niebezpieczeństwa w postaci wilków na drodze, głodu czy zarazy (ok, jest Covid, ale i tak na szczęście nie znosi on porównania z czarną ospą).

Większość z nas za szaleństwo uważa dziś tańce do białego rana, zmianę pracy czy w najlepszym razie skok na bungee, ale są wśród nas ludzie, którzy pojęcie szaleństwo przenoszą na zupełnie nowy poziom. Takimi ludźmi są bez wątpienia cyrkowcy - ludzie, którym - jak się wydaje - w żyłach zamiast krwi płynie adrenalina. Dlaczego o nich wspominamy? Dlatego, że oto po raz pierwszy od wybuchu pandemii z karnawałowym show do Nowego Jorku powrócił legendarny Big Apple Circus - instytucja związana z tym miastem od niemal 40 lat. 

Big Apple Circus założyli w latach 70-tych Paul Binder i Michael Christensen - uczniowie pary słynnych rosyjskich cyrkowców Gregory’ego Fedina i Niny Krasaviny. Rosja podobnie jak Niemcy od stuleci przodowała w sztuce cyrkowej. To właśnie tam cyrk był jedną z najpopularniejszych a także najbardziej szanowanych sztuk. Rosyjscy artyści cyrkowi uznawani byli - i są nadal - za jednych z najlepszych w swoim fachu. Dlatego nie dziwi, że gdy Fedin i Krasavina otworzyli w Nowym Jorku szkołę pragnęli szkolić żonglerów, akrobatów, woltyżerów i klaunów w tradycyjnym europejskim stylu, z miejsca odnieśli sukces.

Podobnie jak Big Apple Circus, który klasą i wirtuozerią przebijał dotychczasowego lidera w amerykańskiej branży cyrkowej, którym był słynny Ringling Bros. and Barnum & Bailey Circus.

Big Apple Circus od początku nie miał być tylko przedsięwzięciem rozrywkowym. W przeciągu dziesięcioleci cyrk fundował stypendia i zbierał fundusze na rzecz dzieci. Przez trzydzieści lat przyciągał pod swój namiot najlepszych cyrkowych artystów i tysiące wielbicieli cyrkowej rozrywki. Artyści Big Apple zawsze wywierali na widzach niezatarte wrażenie - ich akrobacje, tricki i sztuczki, szaleńcza odwaga i niemal nieludzkie umiejętności szokowały i zachwycały. Big Apple Circus przez lata były - obok Broadwayu, Carnegie Hall i Lincoln Center jednym z symboli nowojorskiej rozrywki. Artyści związani z cyrkiem zdobywali olbrzymią sławę - wielu z nich otrzymywało nawet własne programy telewizyjne i występowało w filmach. Niestety nie zawsze było tak różowo. Kontrowersje związane z wykorzystywaniem zwierząt podczas cyrkowych show doprowadziły największe amerykańskie cyrki do bankructwa - tak było zarówno z Big Apple jak i cyrkiem Barnuma. Niszę natychmiast wykorzystał kanadyjski Cirque du Soleil, do którego zdecydowanie należała pierwsza dekada XX wieku.

Fortuna jednak kołem się toczy - wypadki, które coraz częściej miały miejsce podczas show kanadyjskiego giganta a następnie pandemiczne ograniczenia sprawiły, że branża cyrkowa w ostatnich latach niemal zamarła. Dlatego wielu wielbicieli sztuki cyrkowej z nieukrywaną radością reagują na jeden z największych powrotów ostatnich lat - oto Big Apple Circus powraca w nowej odsłonie, za którą stoi nikt inny jak legendarny Nik Wallenda - jeden z najsłynniejszych akrobatów świata! 

Wallenda pochodzi z rodziny z długimi tradycjami cyrkowymi. Jego urodzony w Niemczech pradziadek Karl Wallenda w latach 20-tych podbił Madison Square Garden gdy wykonywał akrobacje na linie bez zabezpieczenia (był to przypadek - sieć która miała zabezpieczać linoskoczka zaginęła podczas transportu). Wallenda zdobył sławę - podobnie jak reszta jego rodziny, tworząc grupę cyrkową The Flying Wallendas. Artyści przez lata dokonywali niemożliwego - skakali z wysokości, chodzili po zawieszonych ekstremalnie wysoko linach bez zabezpieczenia, budowali ludzką piramidę i skakali przez płonące koła. Często kończyło się to tragicznie - kilkoro dzieci i wnuków Karla zginęło lub odniosło poważne obrażenia podczas akrobacji. Jednak rodzina ta ewidentnie ma w sobie gen uzależnienia od adrenaliny - kolejne pokolenia Wallendów wciąż sięgają po kolejne rekordy. 

Przoduje w tym niewątpliwie Nik Wallenda, który na swoim koncie ma 11 światowych rekordów a także takie przejścia na linie nad wodospadem Niagara, Wielkim Kanionem, aktywnym wulkanem i… Times Square. Nik jest także mówcą motywacyjnym i autorem książek, m.in. bestsellera „Jak pokonać strach”.  Nie dziwi zatem, że nazwisko Wallandy przyciąga do Big Apple Circus największe nazwiska w świecie cyrkowym. W show „Big Apple Circus - making Impossible Possible” zobaczycie popisy takich sław jak klaun Johnny Rockett, akrobata Alan Silva, następcę Houdiniego Matta Johnsona i śpiewającą akrobatkę powietrzną Eli Huber. Prócz nich do zespołu dołączyli artyści znani z największych broadwayowskich show a także finaliści America Got Talent.

Cyrk będzie w Nowym Jorku jedynie do końca stycznia, więc jeśli chcecie z początkiem roku dostarczyć sobie trochę emocji i przekonać się, że nie ma rzeczy niemożliwych, koniecznie zajrzyjcie na bigapplecircus.com.

Zuza Ducka

 

 

 

Kategoria: Podróże > Weekend z PLUSem

Data publikacji: 2022-01-07

Baner
Ogłoszenia/classifieds
Ogłoszenia Zobacz ogłoszenia >>
Baner
Baner
Baner
Baner
Plus Festiwal

Podoba Ci się nasza strona?
Polub nasz profil na Facebooku.