Weekend na Air Show

Pragniecie dreszczyku emocji? Zachwytu nad ludzką odwagą i niesamowitymi umiejętnościami? Kochacie huk silników, podniebne akrobacje i obezwładniającą prędkość? W takim razie tego lata koniecznie musicie wybrać się na air show!!

Pokazy lotnicze to od lat jedna z najbardziej efektownych, najtrudniejszych i najbardziej niebezpiecznych form zbiorowej rozrywki. Wszystko zaczęło się we Francji w 1909 roku, kiedy to w Reims zorganizowano prezentację pierwszych latających maszyn. Był to czas rozwoju mediów i filmu, czas zachwytu nad najnowocześniejszymi technologiami i już za chwilę Bracia Wright i ich wynalazek na pokolenia zawładnie ludzką wyobraźnią. Tymczasem w Reims na potrzeby lotniczej imprezy, która miała przyciągnąć niemal pół miliona widzów przerobiono hektary… pól winorośli w olbrzymi stadion. Wzniesiono trybuny oraz postawiono restaurację, salon golibrody a nawet salonik prasowy. Opłaciło się! Pierwszy w historii pokaz lotniczy okazał się niesamowitym sukcesem i zainicjował zapotrzebowanie na tego rodzaju rozrywki. Niebawem air shows opanowały cały świat! Pierwszy pokaz lotniczy w Stanach Zjednoczonych odbył się w Los Angeles dosłownie kilka miesięcy po tym w Reims, bo w styczniu 1910 roku. Przyciągnął dużą widownię i sprawił, że rok później popisy lotników podziwiali mieszkańcy Nowego Jorku i Bostonu.

Jak wyglądały pierwsze pokazy? Dziś uznalibyśmy je zapewne za dość skromne. Przyzwyczajeni do prędkości osiąganych przez silniki jetów to co mieli do zaprezentowania piloci pierwszych modeli samolotów uważalibyśmy zapewne za… pocieszne. Jednak nic bardziej mylnego. To co przyciągało - i dotąd przyciąga - tłumy na air shows jest tym samym co zapełniało kolosea w starożytnym Rzymie - balansowanie na krawędzi życia i śmierci. Podczas dawnych pokazów lotniczych odbywały się wyścigi i konkursy na najbardziej szalone akrobacje. Pamiętajmy, że pierwsze modele samolotów były o wiele bardziej niebezpieczne i dla pilota i dla widzów niż obecnie. Zdarzały się spektakularne wypadki a najodważniejsi piloci z miejsca zostawali bohaterami masowej wyobraźni. Nie bez powodu I Wojna Światowa była czasem wielkich Asów Lotnictwa. Czerwony Baron von Richthofen, Niebieski Diabeł Willy Coppens czy Amerykanin Louis Bennet byli dla „zwykłych” ludzi tym samym co współcześnie superbohaterowie Marvela.

Po pierwszej wojnie światowej wielu lotników zostało bez pracy. We znaki dał im się także Wielki Kryzys. Wtedy też w całych USA olbrzymią popularnością zaczęły cieszyć się tzw. barnstorming shows. Były to swoiste lotnicze cyrki, które docierały do najbardziej odległych zakątków kraju przynosząc atrakcyjną i mrożącą krew w żyłach rozrywkę. Czego tam nie było - spacery po skrzydłach lecącego dwupłatowca, przesiadki w locie, „beczki”i pętle oraz skoki bez spadochronu. Publiczność to uwielbiała a piloci nie tylko mieli za co żyć ale także mogli nadal trenować swoje umiejętności. To właśnie „barnstorming” przyczynił się do olbrzymiej popularności lotnictwa w Stanach, która trwa po dziś dzień. Kupno własnej cessny czy pipera nie jest finansowo niemożliwe, wiele lokalnych lotnisk proponuje kursy lotnicze, działają kluby i liczne organizacje promujące lotnictwo jako sport i rozrywkę. Przez dziesięciolecia nie zmieniło się także jedno - zachwyt jaki wzbudzają w nas ci niezwykli piloci w swych latających maszynach! Dlatego naprawdę warto wybrać się na jeden z letnich air shows, których w NJ i NY będzie w tym roku kilka. Zobaczycie zarówno najnowocześniejsze, najbardziej zwrotne i najszybsze samoloty jak i te z czasów II wojny światowej. Mocne wrażenia gwarantowane!