Na imigracyjnej arenie toczą się igrzyska. Zacięta walka na słowa między pozostałymi na placu boju - Hilary Clinton i Donaldem Trumpem, wywołuje różnorodne emocje w różnych środowiskach.
Jedno jest pewne – nielegalny imigrant stał się przedmiotem debat i dyskusji i przynajmniej nie jest nikomu obojętny. Czy następny prezydent, którego wybierzemy w listopadzie może przesądzić o losie 11 milionów ludzi, którzy nie mają prawa pobytu w tym kraju, a czy po hałaśliwej kampanii wyborczej, cała sprawa ucichnie i okaże się tylko przysłowiową burzą w szklance wody? „ Nie będzie amnestii, nie będzie litości dla tych, którzy do Ameryki dostali się bez wizy, nie będzie miejsca w tym kraju dla nielegalnych imigrantów łamiących prawo”, to hasła, którymi Donald Trump usiłuje zjednać sobie Amerykanów, przekonując ich o tym, że imigrant to zło i zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i narodu. Hilary Clinton, dla odmiany, jak miłosierna matka, obiecuje uruchomić procedury prowadzące do względnie legalnej egzystencji tych osób, w ciągu pierwszych 100 dni swojego urzędowania w Białym Domu. Kontynuując politykę imigracyjną Prezydenta Obamy, Hilary Clinton obiecuje, że rozszerzy wprowadzone przez niego ustawy i ochroni przed deportacją dzieci i rodziny. Donald Trump nie waha się przed wygłoszeniem bezwzględnych planów deportowania młodych ludzi objętych ochroną przez ustawę DACA, a Hilary Clinton, dla odmiany, przyjmuje ich do pracy na rzecz swojej kampanii wyborczej. Trump chce otoczyć Amerykę murem i zamknąć granice przed przybyszami, którzy swoją kulturą różnią się od ogólnie przyjętych norm w tym kraju i odesłać „do domu” tych, którzy już tu są. Przepaść między kandydatami w poglądach i propozycjach na rozwiązanie problemu nielegalnej imigracji powiększa się coraz bardziej i można odnieść wrażenie, że znajdują się oni i przemawiają z dwóch odrębnych końców świata. Aż trudno uwierzyć, że zaledwie w ciągu 3 lat od opracowania całkiem szczegółowej propozycji reformy imigracyjnej, która powstała w wyniku wspólnej pracy dwupartyjnej, 8-mio osobowej komisji w Senacie, pogrzebane zostały wszelkie wysiłki na rzecz tej sprawy. Chcemy, czy nie chcemy, w listopadzie Ameryka wybierze nowego prezydenta, który powinien przynajmniej próbować wywiązać się ze swoich przedwyborczych obietnic. Być może Ameryka po wyborach przyjmie 11 milionów ludzi pod swoje skrzydła, a może odwróci się od nich plecami. Nie wiemy, co w międzyczasie się wydarzy i być może, wstrząśnie światem. Czy temat imigrantów, którzy czekają na decyzje w sprawie swoich dalszych losów, w dalszym ciągu będzie jeszcze kogoś obchodził? Może być też tak, że temat reformy imigracyjnej zejdzie na dalszy plan wobec bardziej palących problemów, albo wobec faktu, że żaden z polityków nie będzie potrafił wprowadzić w życie swoich projektów, a wtedy … po prostu nic się nie zmieni.
Mirosława Skowrońska
Daty rozpatrywania wiz imigracyjnych we wrześniu 2016
Pierwsza preferencja:
Niezamężne dzieci obywateli USA w wieku ponad 21 lat - 09/15/2009
Druga preferencja:
A/ współmałżonkowie i niezamężne dzieci do lat 21 stałych rezydentów - 11/15/2014
B/ dorosłe i niezamężne dzieci stałych rezydentów - 02/01/2010
Trzecia preferencja:
Zamężne dzieci obywateli USA, wraz z rodzinami - 12/01/2004
Czwarta preferencja:
Rodzeństwo obywateli USA, wraz z rodzinami - 10/08/2003
Kategoria: Porady > Imigracyjne
Data publikacji: 2016-09-07