PLUS

Baner

Historia kalendarza

Historia kalendarza

To, że początek roku świętujemy 1 stycznia, zawdzięczamy Juliuszowi Cezarowi, 12-miesięczny rok – rzymskiemu królowi Numie Pompiliuszowi, a liczenie dat od narodzin Chrystusa – opatowi Dionizemu Małemu.

Nim powstał kalendarz, którym się dziś posługujemy, majstrowało przy nim wielu. W dodatku nie brakowało przy tym gaf i pomyłek. Ot, choćby właśnie w sprawie zapisu czasu, jaki po wyliczeniach zaproponował opat rzymski Dionizy Mały. Mnich na podstawie wszelkich dostępnych mu wtedy źródeł stwierdził, że Jezus urodził się 25 grudnia 753 roku (od powstania Rzymu). Osiem dni później, czyli 1 stycznia 754 r., zgodnie z żydowskim zwyczajem został obrzezany. Dzień obrzezania Dionizy Mały przyjął za początek nowej ery i nazwał go rokiem pierwszym. Dziś wielu historyków uważa jednak, że mnich pomylił się w kwestii narodzin Chrystusa nawet o 6 lat. Świadczyć ma o tym choćby teza o śmierci najbardziej krwawej postaci Nowego Testamentu - Heroda. Morderczy władca, który w obawie przed nowym żydowskim królem urządził rzeź niewiniątek i kazał uśmiercić wszystkich chłopców do lat dwóch w Betlejem i okolicy, miał wedle przekazów umrzeć w roku 750 od powstania Rzymu, czyli 4 lata przed wyznaczonymi przez Dionizego narodzinami Chrystusa. Wyliczenia mnicha dotyczące daty narodzin mesjasza rozmijają się też z hipotezą Jana Keplera, niemieckiego astronoma i astrologa. Żyjący na przełomie XVI/XVII wieku uczony stwierdził, że mityczna gwiazda betlejemska była koniunkcją planet. Miała jednak mieć miejsce aż 6 lat przed wyliczoną przez Dionizego datą urodzin Chrystusa.

Dlaczego miesięcy jest aż 12?

Zanim jednak Dionizy obliczył, ile lat upłynęło od narodzin Jezusa, twórcy kalendarzy musieli określić, jak długi jest rok. W pierwotnej wersji Rzymianie przyjęli, że rok ma 4 miesiące, każdy po 30 dni. Nazwano je imionami bogów: Martius, Aprilis, Maius, Iunius. Początek roku przypadał na 1 marca. Szybko jednak się okazało, że taka miara czasu była mocno niedoskonała, bo nie korespondowała np. z porami roku. Rzymianie powiększyli więc rok o kolejne 6 miesięcy, do 300 dni. Kolejne miesiące na­zwano od łacińskich nazw liczb – Quintilis, Sextilis, September, October, November i December. W czasach cesarstwa piąty miesiąc – Quintilis – na cześć urodzonego w nim Juliusza Cezara o­chrzczono jego imieniem Iulius. "Swojego” miesiąca pozazdrościł Cezarowi jego następca, Oktawian August. Sextilis zyskał więc wkrótce jego imię - Augustus. Mówi się nawet, że Oktawian August "okaleczył” późniejszy luty "zabierając” mu dzień, by zrównać długość "swojego” miesiąca z miesiącem poświęconym Cezarowi. Dwa kolejne miesiące powiększające rok do znanych nam już dwunastu - Ianuarius i Februarius – to dzieło drugiego króla rzymskiego Numy Pompiliusza. Zreformował on kalendarz, dodając do istniejącego roku kolejne 50 dni (wcześniej do 300 dni wyliczonych dodano 4). Rzymianom więc zawdzięczamy nie tylko 12-miesięczny rok, ale też nazwy owych miesięcy. W wielu współczesnych językach (np. angielskim, niemieckim czy rosyjskim) brzmią one bliźniaczo podobnie do swoich łacińskich pierwowzorów.

O pożytku ze śmigusa-dyngusa

Różnica między wyliczonym przez Rzymian rokiem a rokiem zwrotnikowym, który wynosi 365,24 dnia, była na tyle odczuwalna, że aby ją zniwelować, kapłani dodawali od czasu do czasu (zazwyczaj co 2 lata) 22-23-dniowy trzynasty miesiąc. Od 191 r. p.n.e. mogli to robić według własnego uznania, co niejednokrotnie przyczyniało się do korumpowania speców od dat. Cyceron na przykład, w czasie gdy był namiestnikiem Cylicji, użył swych wpływów po to, by kapłani nie wprowadzali roku przestępnego, czyli nie dodali 13. miesiąca. Dzięki temu mógł on wcześniej wrócić do Rzymu. Po to, by ukrócić takie praktyki, Juliusz Cezar w 45 r. p.n.e. postanowił zreformować kalendarz.

Egipski astronom Sozygenes, którego Cezar ustanowił swoim doradcą, wyznaczył więc nowy kalendarzowy porządek rzeczy. Początek roku ustalił na 1 stycznia. Co 4 lata ustanowiony został też rok przestępny, w którym luty miał 29 dni, a rok liczył 366 dni. Pozostałe miesiące miały natomiast 30 lub 31 dni na przemian. W związku z tym, że niedoskonały oficjalny kalendarz odbiegał wtedy od astronomicznego aż o 67 dni, ich nadmiar przypisano do roku 46 p.n.e. Zyskał on przez to miano roku bałaganu i liczył, bagatela, 445 dni! Na początku nie obyło się bez kolejnej gafy. Lata przestępne przez pomyłkę liczono co trzy, a nie co cztery, jak być powinno. Pomyłkę skorygowano dopiero w 9 roku p.n.e. Kalendarz juliański, jak nazwano go na cześć Juliusza Cezara, prze­trwał aż 16 wieków, a w niektórych miejscach nawet dłużej. W Rosji stosowany był do 1918 roku, w Anglii do 1752 r.oku, a w Kościele prawosławnym - do dziś. Spóźniał się jednak o 1 dzień na 128 lat. Już w XIII wieku różnica w stosunku do roku zwrotnikowego była na tyle widoczna, że papiestwo dostrzegło konieczność zreformowania kalendarza. Wielkanoc przypadała bowiem z roku na rok coraz bliżej zimy. Duchowieństwo zajęte było jednak konfliktami religijnymi i odkładało reformę. Kto wie, ile by to trwało, gdyby nie… śmigus-dyngus. Przez niedoskonałości kalendarza ulubiony przez papieża Grzegorza XIII dzień wypadł w takim czasie, że spadł śnieg i popsuł całą zabawę. Wtedy prace nad nowym kalendarzem ruszyły z kopyta. Uczestniczyli w nich podobno również astronomowie z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do stosowanych w kalendarzu juliańskim zasad, np. tej o latach przestępnych wypadających co 4 lata, dołożono kilka nowych. Twórcy kalendarza założyli np., że przestępnymi nie będą lata podzielne przez 100, chyba że dzielą się przez 400. I tak przestępnymi nie były lata 1700, 1800 czy 1900, a były 1600 i 2000.

Papież zabrał 10 dni

Bulla "Inter gravissimas", którą 15 października 1582 roku Grzegorz XIII wprowadził nowy kalendarz, narzuciła też, że bezpośrednio po dniu 4 października 1582 roku był właśnie 15 października 1582 roku W ten sposób usunięto 10 zbędnych dni, by wyrównać różnicę między rokiem kalendarzowym i zwrotnikowym. Niezadowoleni z reformy wykrzykiwali wtedy na ulicach, że papież kradnie ludziom 10 dni życia. W Rydze do­szło z tego powodu do rewolty. Papiestwo, nie zważając jednak na protesty wiernych, wprowadziło kalendarz gregoriański w bastionach chrześcijaństwa - Hiszpanii, Polsce, Włoszech i Portugalii.

W Szwecji, która postanowiła go przyjąć po 1700 roku, próbowano reformę wprowadzać bezboleśnie, czyli bez odbierania ludziom owych 10 dni. Pomysł był taki, by od 1700 do 1740 roku nie wprowadzać lat przestępnych. Po 41 latach daty wyrównałyby się z tymi, które obowiązywały od wydania bulli w innych krajach.Ale pomyłki w dzieje kalendarza są widać wpisane, bo przez nieuwagę lata 1704 i 1708 były jednak w Szwecji przestępnymi. By zamieszanie zniwelować, w roku 1712 powrócono tam do kalendarza juliańskiego. Luty liczył wtedy w Szwecji aż 30 dni. W 1753 roku kraj ten zdecydował się jednak na radykalną zmianę - wycięto więc z kalendarza nadprogramowe dni i przyjęto gregoriańską rachubę czasu. Jednym z ostatnich krajów, które ów kalendarz przyjęły, była Rosja. Z powodu targającej wtedy krajem wojny domowej na terenach zajętych przez bolszewików zmiany wprowadzono dopiero w 1920 roku.

Ostatnią poważną próbą montowania nowego kalendarza był bodaj kalendarz republikański, zwany również kalendarzem rewolucji francuskiej. Wyznaczono w nim nową erę - zaczęła się 22 września 1792 roku czyli w dniu, w którym utworzono republikę. Rok liczył w nim dwanaście 30-dniowych miesięcy, a na jego końcu dodawano 5 dodatkowych dni. Każdy miesiąc dzielił się na 3 dekady (zamiast tygodnia). Dni roboczych w systemie dekadowym było więc aż 9, a nie 6, jak w normalnym tygodniu! Jak się można domyślać - wielu ludziom się to nie podobało. Dekady zniesiono więc już w roku 1802, a w roku 1806 Napoleon przywrócił we Francji kalendarz gregoriański. Przyjęty przez Grzegorza XIII kalendarz obowiązuje do dziś. Nie oznacza to jednak, że współcześni nie mają ambicji, by go zmienić.

 

Kategoria: Ciekawostki

Data publikacji: 2016-01-01

Baner
Ogłoszenia/classifieds
Ogłoszenia Zobacz ogłoszenia >>
Baner
Baner
Baner
Baner
Plus Festiwal

Podoba Ci się nasza strona?
Polub nasz profil na Facebooku.