
W Nowym Jorku regularna komunikacja miejska nie ma zinstytucjonalizowanych kontrolerów, a pasażerowie zwykle wchodzą do autobusów przednimi drzwiami, gdzie płacą za przejazd gotówką, kartami kredytowymi, debetowymi lub za pomocą telefonów komórkowych
Kontrole odbywają się jedynie na wyselekcjonowanych, ekspresowych liniach.
Wieloletnia debata na temat zwalczania procederu unikania opłat skłoniła niektórych lokalnych ustawodawców do rozważenia, czy transport publiczny powinien być finansowany z podatków i dostępny dla pasażerów za darmo.
Blisko milion pasażerów nowojorskich autobusów miejskich codziennie nie płaci za przejazd
Tak, aż trudno w to uwierzyć, jednak co by nie mówić: liczby nie kłamią. Blisko milion pasażerów nowojorskich autobusów miejskich codziennie unika opłaty za przejazd. To blisko połowa wszystkich korzystających z tego środka transportu publicznego.
Według raportu metropolitalnych władz transportowych (MTA) Nowego Jorku skala tego zjawiska osiągnęła niepokojący poziom i jest obecnie ponad dwukrotnie wyższa niż w 2018 roku. Więcej gapowiczów to większe straty dla komunikacji, ponieważ za pieniądze z biletów można odnowić tabor i infrastrukturę. Bez tego pieniędzy trzeba szukać gdzie indziej albo zrezygnować z modernizacji.
Deficyt MTA a jazda na gapę
Niepłacenie za przejazdy przez tak dużą liczbę pasażerów znacząco wpływa na budżet MTA. Przewidywany deficyt w latach 2027–2028 ma wynieść 900 milionów dolarów, a jednym z głównych czynników tego niedoboru jest właśnie powszechne unikanie opłat za korzystanie z transportu publicznego.
W związku z narastającym problemem rozpoczęto akcję mającą zwiększyć poziom egzekwowania przepisów dotyczących opłat za przejazdy. Pasażerowie, którzy nie uiścili opłaty, byli wypraszani z autobusów i karani mandatami przez zespoły inspektorów EAGLE, wspierane przez policję. Te intensywne działania mają ograniczyć liczbę gapowiczów.
Miłosz Magrzyk
źródło zdjęcia: Canva
Kategoria: Wiadomości
Data publikacji: 2024-09-03