
W ostatnich dniach sierpnia Ameryka zmaga się z rekordowymi upałami dotykającymi ogromne obszary kraju.
Temperatury sięgające nawet 46 stopni Celsjusza poważnie zagrażają zdrowiu, a nawet życiu. Szacuje się, że nawet 61 milionów Amerykanów mogło być narażonych na ekstremalne upały.
Krajowa Służba Meteorologiczna (NWS) poinformowała o wysokim ryzyku skrajnych upałów, zwłaszcza na obszarze od St. Louis do Chicago oraz na północnym wschodzie w kierunku Grand Rapids w Michigan. Przewiduje się, że co najmniej 11 stanów doświadczy znacznego poziomu zagrożenia lub nawet wyższego.
Praca na dworze to męczarnia
Ekstremalne temperatury mogą mieć poważne konsekwencje zdrowotne, zwłaszcza dla osób pracujących na świeżym powietrzu lub angażujących się w aktywność fizyczną.
W miarę przesuwania się chłodnego frontu z Kanady fala upałów powinna przenieść się na południowy wschód, z przewidywaną temperaturą sięgającą 38 stopni Celsjusza w Waszyngtonie. Podobne warunki mają wystąpić w Nowym Jorku i Chicago, gdzie zazwyczaj o tej porze roku jest o około 11 stopni chłodniej.
Szkoły męczą się z upałami
Sieć energetyczna PJM Interconnection, obejmująca m.in. stany takie jak Illinois, Indiana, Ohio, Pensylwania, Wirginia czy Karolina Północna, ogłosiła stan gotowości w związku z nadchodzącymi falami gorąca. Ostatnie prognozy ostrzegały przed niebezpiecznymi warunkami pogodowymi, które rozciągały się na obszary od środkowego zachodu aż po region środkowego Atlantyku. Jednym z najgorętszych miast było Chicago.
Fala upałów dotknęła także systemu edukacji. W wielu miastach publiczne szkoły rozpoczęły już rok szkolny lub mają to zrobić w najbliższym czasie. Jednak w niektórych dystryktach w budynkach brakuje klimatyzacji. W Chicago z tego powodu wprowadzono ograniczenia w zajęciach szkolnych. Wszystko po to, by chronić uczniów i nauczycieli przed negatywnym wpływem wysokich temperatur.
Miłosz Magrzyk
źródło zdjęcia: Canva
Kategoria: Wiadomości
Data publikacji: 2024-08-29