
Ministerstwo finansów pyta Google o „fałszywy” kurs złotego.
Ministerstwo finansów zwróciło się formalnie do Google Polska o udzielenie informacji, dlaczego opublikowało nieprawdziwe informacje na temat kursu złotego – poinformowało we wtorek na platformie X ministerstwo finansów.
Ministerstwo dodało, że pytało także Google Polska o działania, jakie można podjąć, aby „zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości”.
W poniedziałkowy wieczór niektóre serwisy błędnie napisały, że euro było warte aż 5,73 zł, co oznacza wzrost o 32 proc.
Minister finansów Andrzej Domański powiedział wczoraj, że rzekoma informacja o mocnym osłabieniu złotego wobec euro jest „fałszywa”, a pomyłkę przypisuje „błędowi w źródle danych”.
Prosząc o „zachowanie spokoju”, nawiązał także do Bloomberga, który pokazał, że euro jest warte 4,34 zł.
Rynki we wtorek rano notowały euro na poziomie 4,34 zł.
Jednak według większości źródeł nie to było przyczyną takiego kursu walut. To Google źle zinterpretował dane. Jak to możliwe?
Otóż wyszukiwarka pobiera informacje o polskiej walucie z oficjalnych danych udostępnianych na stronie Narodowego Banku Polskiego. Jednak w dni ustawowo wolne od pracy tabele kursów NBP nie są aktualizowane i dlatego 1 stycznia na stronie banku centralnego wciąż widniały dane na temat kursów z 29 grudnia 2023 r. Algorytm wszechwiedzącego wujka Google źle je zinterpretował.
Wygląda na to, że obecnie wszystko już wróciło do normy. We wtorek rano dolar kosztuje 3,91, euro - 4,33 zł, frank szwajcarski - 4,64, a funt brytyjski - 5,00 zł.
/Źródło:thefirstnews.com/
Kategoria: Wiadomości
Data publikacji: 2024-01-02