PLUS

Baner

Spokojnie, to tylko wybory

Spokojnie, to tylko wybory

Im bliżej wyborów prezydenckich, tym emocje są coraz większe. Podobnie jak cztery, osiem, dwanaście, czy 40 lat temu.

Oto kilka wskazówek jak nie stracić zmysłów i przyjaciół w ostatnich dniach przed wyborami oraz spokojnie analizować napływające informacje.

Jesteśmy w ostatniej fazie kampanii. Do dnia wyborów pozostało już zaledwie kilka dni. Choć należy podkreślić, że określenie “dzień wyborów” jest mało precyzyjne, bo w większości stanów już dawno ruszyło wczesne głosowanie i ocenia się, że skorzystało z niego do tej pory ponad 30 milionów osób.

To okres sporego niepokoju dla prawie każdego. Trudno jest, nawet nie będąc zaangażowanym w politykę, spokojnie stać z boku i obserwować. Prawie każdy, czy tego chce czy nie, zaczyna agitować na rzecz swego kandydata. Robiąc to warto pamiętać o kilku rzeczach:

Wpływ Covid-19 na wybory

Pandemia namieszała w polityce. Odsunęła na dalszy plan wiele ważnych do tej pory tematów. To, że ponad 200 tysięcy Amerykanów straciło życie w wyniku zarażenia koronawirusem okazało się ważniejsze od spraw, które do tej pory ogarniała przedwyborcza gorączka. Zwróćmy uwagę, jak mało mówi się o imigracji, ekonomii, środowisku, sprawach zagranicznych. Spróbujmy zrozumieć tych, dla których jest to temat numer 1. Niezależnie od reprezentowanej opcji politycznej nie powinniśmy się dziwić, że Covid będzie miał duży wpływ na wynik wyborów. Być może znacznie większy, niż doniesienia z ostatniej chwili.

Październikowa niespodzianka

Zwykle jest ona wyolbrzymiona. Tak przynajmniej uczą doświadczenia z ostatnich kilkudziesięciu lat. Choć akurat cztery lata temu list ówczesnego szefa FBI w sprawie e-maili Hillary Clinton przyczynił się do przesunięcia głosów, co w połączeniu z marginesem błędu wystarczyło do zwycięstwa obecnemu prezydentowi.

Był to jednak raczej wyjątek, niż reguła. Spójrzmy na tabelę - w wyborach od 1972 r. krajowe sondaże w większości przypadków nie zmieniły się znacząco w ostatnich 15 dniach wyścigu. Owszem, gdy różnica w sondażach jest niewielka, nawet minimalne przesunięcie może mieć znaczenie. Gdy jednak jest spora, nie ma to większego wpływu na wynik.

Należy również pamiętać, że stosunkowo niewielu wyborców jest w tym roku niezdecydowanych, a także o tym, iż wielu już głosowało, co może osłabić wpływ jakichkolwiek doniesień z ostatniej chwili.

Październikowa niespodzianka to polityczny pomysł na chwilową zmianę nastroju wyborców tuż przed oddaniem głosu. Zwykle są to celowe działania całej partii lub kandydata, a doświadczenia uczą, że najczęściej chodzi o znajdujących się już u władzy. Może chodzić o podpisanie korzystnej umowy, decyzję militarną lub przetrzymanie negatywnej informacji o przeciwniku do ostatniej chwili.

Nie zakładaj, że skoro ktoś prowadzi w sondażach to wygra

Chodzi oczywiście o Bidena, który od wielu miesięcy prowadzi w skali kraju z kilkupunktową przewagą. I choć liczby są po jego stronie, to Donald Trump ma wciąż szansę, mimo że mniejszą, na zwycięstwo. Zwłaszcza, że w ostatnich dniach wyścig prezydencki zwykle nabiera tempa, a różnica pomiędzy kandydatami zmniejsza się.

Nawet niewielkie prawdopodobieństwo wygranej należy traktować poważnie. Zwłaszcza w tak nieprzewidywalnym klimacie politycznym.

Wiele osób wskazuje na mylne sondaże sprzed 4 lat i w ogóle nie traktuje ich poważnie. To błąd, bo tak naprawdę nie były one aż tak bardzo dalekie od późniejszych wyników, poza tym wiele zmieniono w metodach badania opinii publicznej od tego czasu. Dlatego mimo sugerowanej wstrzemięźliwości w wyłanianiu zwycięzcy na podstawie ankiet.

Nie odrzucaj wyników sondaży

Badanie opinii publicznej jest narzędziem niedoskonałym, w niektórych latach bardziej, w innych mniej.

Jednak rok 2016 - choć daleki od ideału - nie był pod względem sondaży aż taki zły, jak pamiętają niektórzy krytycy. Ankiety w skali kraju były dość dokładne, bo niewielka przewaga Clinton w sondażach przełożyła się na zwycięstwo w wyborach powszechnych niemal dokładnie o wskazywaną różnicę. Wygrane Donalda Trumpa w kilku decydujących stanach też nie były wielkim zaskoczeniem, gdyż różnice w liczbie oddanych głosów mieściły się w granicach błędu statystycznego przeprowadzanych sondaży. Po wprowadzeniu kilku zmian duże firmy badające opinię publiczną odniosły sukces - dane z wyborów uzupełniających w 2018 roku uznano za jedne z najdokładniejszych w historii głosowania.

Tak więc, mimo że niedoskonałe, sondaże nie powinny być przez nikogo odrzucane, gdyż są miernikiem nastrojów społecznych, nawet jeśli nie dają nam precyzyjnych danych.

Margines błędu może przechylić się w każdą stronę

W związku z błędnymi wynikami sondaży przed 4 laty wiele osób zakłada, że w tym roku będzie podobnie. Ale jakie mamy gwarancje, że agencje badające opinię publiczną pomylą się na korzyść tego samego kandydata?

W 2012 r. w sondażach tuż przed głosowaniem prowadził Romney, a wybory wygrał Obama. Tak więc, margines błędu może dotyczyć każdego kandydata, a którego dotyczył, zwykle dowiadujemy się po podliczeniu głosów.

Fakt, w 2016 r. mieliśmy do czynienia ze sporym błędem, ale przecież nie był to rok pod tym względem wyjątkowy. W 1948 r. Truman przegrywał 5 punktami i wygrał czterema. Sondaże pomyliły się wtedy o 9%. Gdyby podobnie było w tym roku, obecny prezydent bez problem utrzymałby władzę.

Sztab kandydata nie wie wszystkiego

W ostatnich dniach kampanii jest wystarczająco dużo sprzecznych informacji, które mogą pomóc lub przeszkodzić w ocenie sytuacji. Sztaby wykorzystują te same narzędzia do oceny sytuacji, co media i firmy badawcze. Zdarza się, jak choćby w 2016 r., że sztab zwycięskiego kandydata jest równie zaskoczony wynikiem, jak opinia społeczna. W końcu cztery lata temu sztab Trumpa dawał mu w przeddzień wyborów tylko 30% szans na zwycięstwo, a Hillary Clinton niemal otwierała szampana. Nie warto więc sugerować się nastrojami w obozie polityka.

Możemy poczekać na wyniki

W tym roku może zdarzyć się, że nie będziemy znali wyniku wyborów w noc po głosowaniu. Ma to związek z dużą liczbą pocztowych głosów, które w większości stanów liczone będą jeszcze przez kilkadziesiąt godzin po zamknięciu lokali wyborczych i skrzynek pocztowych. Pamiętajmy, że w większości stanów głosy nie mogą być liczone przed dniem wyborów, więc nadesłane karty do głosowania zaklejone czekają na odpowiedni moment.

Z głosowania pocztowego częściej korzystają wyborcy demokratyczni, w związku z czym może się okazać, że wiele ich głosów policzonych będzie nieco później. Jednocześnie wyborcy republikańscy prawdopodobnie stawią się w większej liczbie w punktach wyborczych, zwłaszcza w rejonach oddalonych od dużych metropolii.

Głosowanie pocztowe zwykle wiąże się z odrzuceniem sporej liczby źle wypełnionych kart do głosowania, więc demokraci tracą przewagę. Z drugiej strony, przecież konserwatywni wyborcy, choć w mniejszym stopniu, również korzystają z tej metody. Poza tym w stanach, gdzie różnica głosów będzie niewielka, na pewno konieczne będzie powtórne liczenie.

Wszystko to sprawia, że poznanie ostatecznego zwycięzcy w noc wyborczą jest możliwe, ale w tym roku mało prawdopodobne. Uzbroić się musimy w cierpliwość.

Nie doszukuj się oszustwa

To ważne. Jeśli jesteś zwolennikiem Bidena, który obecnie prowadzi w sondażach, ale przegra 3 listopada, nie zakładaj, iż ktoś skradł mu wybory posługując się oszustwem. Jak pokazaliśmy, sondaże nie są doskonałym narzędziem, a informacje z ostatniej chwili mają tendencję do zmiany nastroju wyborców.

To samo dotyczy zwolenników prezydenta. Jeśli wybory nie potoczą się po jego myśli, nie znaczy to automatycznie, iż doszło do oszustwa. W końcu na taki wynik wskazują liczby, więc byłby on ich potwierdzeniem. Wybory to skomplikowany proces, w który warto się zaangażować, ale nie należy niepotrzebnie tracić głowy.

Kategoria: Wiadomości > USA

Data publikacji: 2020-10-28

Baner
Ogłoszenia/classifieds
Ogłoszenia Zobacz ogłoszenia >>
Baner
Baner
Baner
Baner
Plus Festiwal

Podoba Ci się nasza strona?
Polub nasz profil na Facebooku.