PLUS

Baner

Appalachian Trail czyli wielka amerykańska legenda

Appalachian Trail czyli wielka amerykańska legenda

„Wędrówką życie jest człowieka” pisał Stachura, który gdy tylko mógł chętnie przemierzał dzikie bieszczadzkie szlaki. Niewątpliwie poeta był człowiekiem gór, jednym z tych, dla których nie tyle życie jest wędrówką co wędrówka życiem.

Każdy kto raz pokocha góry będzie już do nich zawsze wracał. Bo wędrówka pomaga – dla jednych jest wyzwaniem, dla innych medytacją a dla jeszcze innych – ucieczką. Chyba nie przez przypadek takie powodzenie ma w Polsce powiedzonko „rzucę to wszystko i wyjadę w Bieszczady”.

Mamy szczęście, drodzy Czytelnicy mieszkający w New Jersey czy w Nowym Jorku – zazwyczaj zaledwie kilkanaście mil od naszego domu znajduje się jakiś górski szlak, dzięki któremu uciec można przed prozą i monotonią covidowej codzienności.  Podobna idea „ucieczki w góry” wpadła do głowy pewnemu leśnikowi, absolwentowi Harvardu Bentonowi MacKaye, który w 1921 roku przedstawił na spotkaniu w New Jersey plan "An Appalachian Trail, A Project in Regional Planning". O co w nim chodziło?

Otóż MacKaye postanowił stworzyć szlak łączący północ i południe wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych i przebiegający wzdłuż olbrzymiego masywu Appalachów. I pewnie na spisaniu tego pomysłu by się skończyło, gdyby nie fakt, że w 1922 roku dziennikarz Raymond H. Torrey poświęcił pomysłowi MacKaye’go całą stronę w swojej gazecie New York Evening Post. Potęga mediów sprawiła, że po chwili to, co miało być jedynie ułatwieniem dla uciekających z miasta letników a przy okazji pomocą dla właścicieli sąsiadujących ze szlakiem farm, nieoczekiwanie stało się początkiem wielkiej amerykańskiej legendy. Ukończony w 1937 roku Szlak Appalachów jest bowiem czymś więcej niż trasą górską – stał się prawdziwym Camino de Compostela Stanów Zjednoczonych.

Po II wojnie światowej  wędrówka szlakiem stała  się marzeniem tysięcy młodych ludzi, powstały o nim legendy, książki i  piosenki. Jak pisze na swoim blogu podróżniczka Agnieszka „ Zebra” Dziadek, która jako jedna z nielicznych Polaków przeszła całą trasę „(…) wędrowanie po nim prędko stało się narodową tradycją Amerykanów. Na całym szlaku spotkałam bardzo wielu wędrowców, ponieważ jego przejście jest nadal ambicją Amerykanów, zarówno młodych jak i starszych (…). W wiatach i hostelach kwitnie życie towarzyskie. To na Appalachian Trail powstała swoista kultura przejść szlaków długodystansowych, zwanych thru-hikingiem. Do końca szlaku dociera zaledwie 1/4 wędrowców, ponieważ przejście tak długiego dystansu jest wielkim wyzwaniem. Trzeba się przestawić na surowe, wręcz prymitywne warunki życia, zmierzyć z monotonią zajęć (wędrowanie zajmuje kilkanaście godzin dziennie).”

Zdecydowanie można się zmęczyć, bo mowa jest o przejściu trasy od Springer Mountain w Georgii do Mount Katahdin w Maine liczącej sobie, bagatela 2,200 mil! Przy okazji łatwo policzyć, że wędrując Szlakiem Appalachów przemierzamy aż 14 stanów! Chcielibyście poznać klimat Appalachian Trail ale nie macie czasu lub kondycji, by podjąć to wyzwanie w całości? Nic nie szkodzi – szlak przebiega przecież zarówno przez Nowy Jork jak i New Jersey. Przez NY biegnie niemal 90 mil trasy, a odcinek pomiędzy  parkami narodowymi Harriman i Bear Mountain jest najstarszą częścią trasy otwartą już w 1923 roku. Najwyższą częścią Appalachian Trail w Nowym Jorku jest Prospect Rock wznoszący się na wysokość 1,433 stóp. Trochę trudniej jest w New Jersey - tutaj szlak ciągnie się przez ponad 70 mil, zaczyna przy Delaware Water Gap i prowadzi przez Kittatinny Ridge do High Point a potem na wschód przez Pochuck Valley.

Jeśli chcecie poznać historię legendarnego szlaku poprzez zdjęcia, pamiątki i opowieści, koniecznie musicie zajrzeć do Appalachian Trail Museum mieszczącego się w Pine Grove Furnace State Park w Pennsylvanii. To właśnie tam wypada połowa trasy i to tam wędrowcy tradycyjnie świętują dojście do półmetka konsumując…. galon lodów! Co wcale nie dziwi, bo wędrowcy Appalachian Trail tworzą własną subkulturę – panują tu niepisane zasady, z których najważniejszą jest wzajemna pomoc i życzliwość. Podczas marszu doświadczyć można tzw. „trail magic” czyli wsparcia ze strony zupełnie obcych ludzi, którzy oferują nocleg, jedzenie a nawet drobne upominki. To jak – ruszacie na szlak?

Zuza Ducka

Kategoria: Podróże > Weekend z PLUSem

Data publikacji: 2020-07-28

Baner
Ogłoszenia/classifieds
Ogłoszenia Zobacz ogłoszenia >>
Baner
Baner
Baner
Baner
Plus Festiwal

Podoba Ci się nasza strona?
Polub nasz profil na Facebooku.