Kiedy byłam małą dziewczynką, co najmniej kilka razy w roku siadaliśmy z tatą przed telewizorem, żeby obejrzeć film „W 80 dni dookoła świata” z Davidem Nivenem.

Klasyk, 8 Oscarów, połączenie angielskiego humoru z szaloną przygodą. Bez wątpienia zbudziła ona we mnie chęć podróżowania, oglądania, doświadczania i smakowania świata. Mniej więcej w tym samym czasie dosłownie połykałam książki - nie było wyjścia, „Przygody Guliwera” Jonathana Swifta musiały wpaść w moje zachłanne łapki.

Zawsze dziwiło mnie, jakim cudem, Guliwer - taki wielki w świecie Liliputów, tak łatwo dał im się pokonać. Ale najbardziej lubiłam sobie wyobrażać, jak niezwykłym doświadczeniem byłoby spojrzeć na cały świat z góry, gdzie wszystko, co jest dla mnie olbrzymie, miałoby rozmiar, nie przymierzając…wiaderka. I oto marzenie z dzieciństwa spełniło się!

Na 44 Ulicy na Manhattanie powstała kraina, w której każdy, nawet niewielkiego wzrostu, może poczuć się jak olbrzym. Oto „Gulliver’s Gate” - idealne połączenie pomysłów Verne’a i Swifta! Jest to olbrzymia multimedialna wystawa, która przedstawia wielkie połacie współczesnego świata w miniaturze. Możemy tu z bliska zobaczyć ponad 25 miast położonych na pięciu kontynentach, które na naszych oczach - po przyciśnięciu odpowiedniego guzika - dosłownie ożywają.

Nie bez powodu „Gulliver’s Gate” uznawane jest za najbardziej technicznie zaawansowane muzeum miniaturowych makiet na świecie. Nad poszczególnymi makietami przez wiele miesięcy pracowało ponad 200 konstruktorów, inżynierów i artystów z całego świata. Zobaczymy tu makiety Nowego Jorku, Moskwy, St. Petersburga, Paryża, Rzymu, Wenecji, Pekinu, Delhi i wielu, wielu innych miast. A wszystko to okraszone zabawnymi smaczkami - zwłaszcza rosyjska makieta roi się od zabawnych scenek czy absurdalnych kompozycji - obywatel Moskwy spacerujący z niedźwiedziem na smyczy? Tylko tutaj!

Kto stoi na szczycie Góry Fuji? Rzecz jasna Pokemon. Nie dziwi także postać zdobiąca jedną z gór w makiecie Norwegii…Kto to taki? Jeśli nie zgadliście, musicie sprawdzić na własne oczy. Makiety w „Gulliver’s Gate” są prawdziwie interaktywne. Rzeki płyną, Zeus miota pioruny, samoloty lądują i startują. To urocze, że w tak tradycyjnej formule, jaką jest makieta, tak dyskretnie wykorzystano najnowocześniejsze technologie. 

Tutaj technologia nie tłamsi precyzji i urody ręcznie wykonanych maleńkich arcydzieł. Wystawa podzielona jest na kilka makiet prezentujących Nowy Jork, Azję, Amerykę Południową, Europę (niestety, nie znalazło się tu miejsce dla Polski), Bliski Wschód i… Nową Anglię. Każda z nich wykonana jest przez różnych artystów i w innych miejscach.

Na przykład makieta Europy powstała we Włoszech, a Rosji w… Rosji. Dlatego też każda z nich zachwyca innym stylem, kolorystyką i klimatem. Zresztą twórcy wystawy wielokrotnie podkreślają, że ich dzieło nie jest dokładnym odwzorowaniem rzeczywistości, jak Google Maps, ale impresją na temat państw, narodów i ich kultury, historii oraz tradycji.

Aby dodatkowo uatrakcyjnić wizytę w świecie Liliputów, możemy tu pobawić się w poszukiwacza skarbów. A nawet nie tyle skarbów, ile scenek z makiet, które dostajemy wydrukowane na kartce. Ponieważ całkiem niedawno były Walentynki, „Gulliver’s Gate” zaprasza nas do poszukiwania Romea i Julii, Barta i Erniego, Bonnie i Clyde’a, a nawet… Marka Antoniusza i Kleopatry. Czy uda Wam się odnaleźć wszystkich?

Wystawa jest przeznaczona zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci. W komentarzach rodziców oceniających miniaturowy świat powtarza się komentarz, że dzieci (zwłaszcza, gdy szukały „skarbów”) chciały tam spędzić co najmniej dwie godziny! Na miejscu nie ma niestety żadnej kawiarenki, dlatego przed wizytą warto coś przekąsić. Warto też oczywiście przygotować się na robienie dziesiątek zdjęć! Gulliver’s Gate 216 W 44th Street New York, NY Otwarte codziennie w godz.: 10:00am - 8:00pm Bilety w cenach $27-$36 Dzieci poniżej 3 lat - wstęp wolny www.gulliversgate.com  

Opracowała: Zuza Ducka

Kategoria: Podróże > Weekend z PLUSem

Data publikacji: 2019-03-08