PLUS

Baner

Deportacja - cz. 3

Deportacja -  cz. 3

Proces deportacyjny nawet dla osoby, która po prostu jest w Stanach nielegalnie i nie ma tu nikogo, kto by mógł tą osobę sponsorować, może się ciągnąć kilka miesiecy i nawet kilka lat.

Antyimigracyjny sentyment jest oczywisty w Stanach Zjednoczonych, a szczególnie po wyborach prezydenckich. D.A.C. A (Deferred Action for Childhood Arrivals) jest w zawieszeniu i wygląda na to, że jednak nowy płot pomiędzy Meksykiem i Stanami nie będzie budowany, jednakże obecny będzie załatany.

Media ogłaszają o łapankach nawet już przed sądami karnymi, więc oskarżeni, którzy są tu nielegalnie boją się pojawiać na swoje sprawy karne, aby bronić się przed bezzasadnymi oskarżeniami lub przekroczeniami. Jednakże brak oskarżonego w sądzie w wyznaczonym terminie powoduje, że sędzia wyda nakaz aresztu. Wygrywają tylko policjanci, którzy nabijają nadgodziny. Jednakże wielu z nas by powiedziało, że są w Ameryce ponad dwadzieścia lat na legalnym statusie i nigdy nie byli aresztowani, a nielegalni często są aresztowani. Sam prezydent Trump ogłosił, że nielegalni z Meksyku to mordercy i gwałciciele. Natomiast nasze doświadczenie z życia prowadzi do podsumowania, że nie każdy “nielegalny” jest zbrodniarzem. Przypuszczam, że każdy czytelnik tego artykułu zna kogoś kto jest w Stanach nielegalnie i jak wszyscy ludzie chodzą do pracy i nie mają styczności z organami ścigania.

Jak pisałam w ostatnim odcinku, najczęściej deportowane są osoby, które nie tylko są tu nielegalnie, ale też były skazane za poważne przestępstwa. Podkreślam, że sam areszt nie powinien powodować reakcji władz imigracyjnych, natomiast skazanie za niektóre przestępstwa automatycznie powoduje, że imigracja wystawia na nas tzw. detainer - nakaz trzymania w areszcie aż dana osoba będzie odebrana przez agentów imigracyjnych. Natomiast jeżeli jesteśmy tu nielegalnie i nie mamy styczności z policją, to prawdopodobnie nie musimy się obawiać, że agenci pojawią się o szóstej rano, aby nas aresztować. Z drugiej strony możemy trafić w tarapaty, jeśli zwiedzamy Stany Zjednoczone przy granicach lub odwiedzamy stany, które nie są pozytywnie nastawione do imigrantów. Miasto Nowy Jork ogłosiło się jako “Sanctuary City”, czyli miasto sanktuarium dla nielegalnych imigrantów.

Jednakże, co się dzieje z osobą, która nie kwalifikuję się na żaden benefit prawny? Proces deportacyjny nawet dla osoby, która po prostu jest w Stanach nielegalnie i nie ma tu nikogo, kto by mógł tą osobę sponsorować, może się ciągnąć kilka miesiecy i nawet kilka lat.

Strategie trzeba obmówić i przygotować ze swoim prawnikiem. Najczęściej mamy dwa wyjścia, natychmiastowe i dobrowolne opuszczenie Stanów Zjednoczonych lub przedłużanie sprawy z nadzieją, że dojdzie do jakiejkolwiek amnestii lub reformy imigracyjnej, która pozwoliłaby nam się zalegalizować. Dobrowolny wyjazd z USA (voluntary departure) nakazuje nam kupienie własnego biletu powrotnego i spotkanie się z agentem imigracyjnym, aby pokazać bilet. Prawo daje nam z reguły 120 dni na opuszczenie Stanów od dnia, w którym sędzia zgodził się na voluntary departure. Jednak jeżeli zmienimy zdanie o opuszczeniu Stanów już po rozprawie sądowej i nie opuszczamy teren tego państwa, nakaz dobrowolnego opuszczenia przekształci się prawnie na nakaz deportacji. Nakaz deportacji (deportation order) pozbawia nas szans do jakiegokolwiek benefitu prawnego w przyszłości.

Inna strategia polega na przeciąganiu sprawy w sądzie imigracyjnym z nadzieją, że jakiekolwiek nowe prawo imigracyjne spowoduje to, że będziemy mogli się zalegalizować. W takich czasach jak nadeszły w tej chwili, istnieje iskierka nadziei, że jednak coś się korzystnego wydarzy lub zawsze zostaje nam Polska lub Europa!

Mec. Joanna Ewa Nowokuński
Tel: 347 743 9058

Kategoria: Porady > Prawne

Data publikacji: 2017-09-19

Baner
Ogłoszenia/classifieds
Ogłoszenia Zobacz ogłoszenia >>
Baner
Baner
Baner
Baner
Plus Festiwal

Podoba Ci się nasza strona?
Polub nasz profil na Facebooku.