
Ubezpieczenia na życie dzielą się na dwa podstawowe typy: czasowe (term life insurance) i stałe (whole life oraz jego odmiany: universal, variable, indexed).
Czy naprawdę potrzebujesz ubezpieczenia na życie?
Do redakcji zadzwoniła pani Ewa, zaniepokojona tym, że mimo upływu 15 lat wciąż musi płacić składki na polisy whole life, które — według agenta — miały „się same spłacać” po dekadzie. Rocznie wydaje 12,000 dolarów na kilka polis: swoje i męża. Nie ma dzieci na utrzymaniu, nie posiada oszczędności, bo nie ma z czego odkładać. Agent, który ją do tych polis przekonał, za każdym razem usprawiedliwia ich kontynuację, i dokupienie nowej, inflacją i „potrzebą zabezpieczenia przyszłości”. Czytelniczka czuje się oszukana, ale nie wie, jak się z tego wyplątać.
Jej historia nie jest odosobniona. Wiele osób — zwłaszcza seniorów — zostaje wciągniętych w kosztowne produkty finansowe, których nie potrzebują i nie rozumieją. Dlatego warto zadać sobie pytanie: kiedy naprawdę potrzebne jest ubezpieczenie na życie, a jeżeli tak - to jakie?
Dwa typy polis — różnice, które mają znaczenie
Ubezpieczenia na życie dzielą się na dwa podstawowe typy: czasowe (term life insurance) i stałe (whole life oraz jego odmiany: universal, variable, indexed).
Polisa czasowa działa przez określony czas — najczęściej rok, 10, 15, 20 lat. Jeśli ubezpieczony umrze w tym okresie, jego bliscy otrzymują świadczenie (death benefit). Jeśli przeżyje okres ochrony, polisa wygasa. Składki są niskie, bo pokrywają tylko ryzyko śmierci – niewielkie w przypadku młodych ludzi.
Polisa stała obowiązuje do końca życia — o ile składki są regularnie opłacane. Oprócz świadczenia śmierci zawiera komponent oszczędnościowy (cash value), który ma rosnąć z czasem. Teoretycznie można z niego korzystać pożyczając pieniądze, ale dostęp do środków jest ograniczony, a ich wzrost często rozczarowuje.
Statystyki: co wybierają Amerykanie?
Według danych LIMRA (Life Insurance Marketing and Research Association) z 2024 roku:
· Około 59% sprzedanych polis na życie w USA to polisy czasowe (term life)
· 34% stanowią polisy stałe (whole life i pochodne)
· Pozostałe 7% to inne formy ubezpieczeń, np. grupowe lub hybrydowe
Choć polisy czasowe są tańsze i bardziej przejrzyste, agenci częściej promują produkty stałe — bo generują wyższe prowizje. W pierwszym roku sprzedaży whole life agent może otrzymać nawet 50% wartości składki jako wynagrodzenie.
Co naprawdę gwarantuje polisa whole life?
Przedstawiciel Metropolitan Life wyjaśnił mi to jasno: jeśli będziesz płacić składki przez całe życie, firma wypłaci świadczenie po twojej śmierci — o ile nadal będzie istnieć. Ubezpieczysz się na 100,000 dol., to po śmierci, powiedzmy za 40 lat, beneficjent twojej polisy dostanie 100,000 dzisiejszych dolarów. To jedyna gwarancja. Wszystkie inne obietnice — samospłacanie się polisy, dywidendy, wzrost wartości — są tylko przypuszczeniami. Dochodzi jeszcze inflacja. Czterdzieści lat temu 100,000 dol. wydawało się fortuną, która zabezpieczała rodzinę, a dziś jest warte o jedną trzecią mniej.
Gwarantowana bywa minimalna wartość cash value (czyli stan konta ubezpieczeniowego) w poszczególnych latach, ale co nam po nim, skoro nigdy tych pieniędzy nie dostaniemy. Czytaj dalej.
Dlaczego stałe polisy są drogie
Agenci tłumaczą, że whole life jest tak drogie w porównaniu z czasowym, bo odkładają się nam pieniądze na koncie. Podkreślają, że wykupienie polisy czasowej jest wyrzuceniem pieniędzy. Otóż, moi państwo, przyczyna jest inna.
Kupując term, ubezpieczamy się od prawdopodobieństwa śmierci, które jest tym mniejsze, im jesteśmy młodsi. W młodym wieku śmierć jest zdarzeniem losowym i dlatego płacimy mało (np. sto parędziesiąt dolarów rocznie za ubezpieczenie trzydziestolatka na 100,000 dol.). Kupując whole life, ubezpieczamy się od czegoś, co nastąpi na pewno - przecież kiedyś z pewnością zejdziemy z tej ziemi. Jaki sens ma ubezpieczenie się od zjawiska pewnego jak amen w pacierzu? Ma sens tylko dla firm ubezpieczeniowych, bo tak sobie wykalkulują cenę polisy, żeby na niej doskonale zarobić.
Dlaczego polisa whole life bywa niekorzystna?
Polisy stałe są przedstawiane jako „złoty środek”: jako ubezpieczenie, inwestycja, plan emerytalny, fundusz edukacyjny w jednym. Agenci pokazują komputerowe symulacje, które wyglądają imponująco, ale rzadko mają pokrycie w rzeczywistości. W praktyce składki są 5–8 razy wyższe niż w polisach czasowych, wartość oszczędnościowa (cash value) rośnie powoli, można z niej tylko pożyczyć, a składające się tam środki przepadną po twojej śmierci. Tak, wypłacana spadkobiercom kwota ubezpieczenia (death benefit) nie zostanie powiększona o cash value.
Przykład: Ubezpieczyłeś się na sto tysięcy dolarów, na koncie polisy uskładało ci cię 10,000 dol., więc uważasz, że zrobiłeś dobry interes. Ile dostaną twoi spadkobiercy? Sto tysięcy. A jeżeli pożyczyłeś pieniądze ze swojej cash value, to kwota ta będzie odjęta od pośmiertnego odszkodowania. Te fakty bywają przemilczane przez sprzedawców.
Kolejną wadą jest fakt, że polisa stała musi być utrzymywana przez całe życie — nawet w trudnych finansowo latach. Nawet w późnych latach życia, gdy nikt nie polega na nas finansowo, a śmierć nie jest kwestią przypadku, lecz pewnością. W efekcie klient płaci przez dekady za produkt, który nie spełnia jego oczekiwań, a często nie jest mu w ogóle potrzebny.
Komu ubezpieczenie jest naprawdę potrzebne?
Ubezpieczenie na życie ma sens tylko wtedy, gdy mamy rodzinę na utrzymaniu. Jeśli nasza śmierć byłaby finansowym ciosem dla najbliższych — trzeba się zabezpieczyć. Żywiciel rodziny chce mieć pewność, że po jego odejściu żona spłaci kredyt hipoteczny, a dzieci ukończą szkoły. Gdy dzieci dorosną, kredyt zostanie spłacony, a majątek zgromadzony — ubezpieczenie przestaje być potrzebne. Wtedy lepiej zrezygnować z drogich polis i skupić się na inwestowaniu.
Niektórzy sprzedawcy nawet namawiają seniorów na wykupienie małej polisy whole life na pokrycie kosztów pogrzebu albo zostawienie spadku rodzinie. Jeżeli przydarzy się to tobie, to podziękuj i sam składaj pieniądze. Odszkodowanie z polisy to nie prezent od kompanii ubezpieczeniowej, lecz bardzo kosztowny produkt, którego cena jest tak skalkulowana, żeby jego sprzedaż się firmie opłacała.
Dlaczego stałe polisy są tak popularne?
Po pierwsze: agenci są świetnymi sprzedawcami. Potrafią przekonać klientów, że whole life to inwestycja, plan emerytalny, spadek, a nawet wyraz miłości rodzicielskiej.
Po drugie: polisy stałe miewają zastosowanie w planowaniu spadkowym — np. dla multimilionerów, którzy chcą uniknąć podatku od spadku. Warto jednak wiedzieć, że federalny podatek od spadku w 2025 roku dotyczy tylko majątków przekraczających 13.99 milionów dolarów, a od 1 stycznia 2026 roku – 15 milionów. Dla przeciętnego obywatela USA — a tym bardziej dla polskiego imigranta — nie jest to realne zagrożenie.
Co zamiast tego?
Jeśli masz dzieci na utrzymaniu — zabezpiecz je polisą czasową, która wygaśnie, gdy dzieci się usamodzielnią. Zamiast whole life, lepiej kupić czasową polisę term i inwestować różnicę. To podejście — „Buy term, invest the difference” — jest rekomendowane przez wielu niezależnych doradców finansowych.
Elżbieta Baumgartner jest autorką wielu książek-poradników m.in. „Planowanie spadkowe, czyli jak uporządkować swoje sprawy w Stanach i w Polsce” oraz „Jak chować pieniądze przed fiskusem”. Są one dostępne w wersji elektronicznej w witrynie Poradnika Sukces: www.PoradnikSukces.com, poczta@poradniksukces.com, tel. 1-718-224-3492.
Kategoria: Porady > Finanse
Data publikacji: 2025-10-02