 
                                Zatoka Meksykańska to jeden z ważniejszych obszarów wydobycia ropy w Stanach Zjednoczonych, a jednocześnie dom dla wielu rzadkich i zagrożonych gatunków morskich
Organizacje ekologiczne od lat alarmują o negatywnych skutkach działalności przemysłu naftowego dla środowiska, zwłaszcza po katastrofie z platformą Deepwater Horizon w roli głównej.
Obawy dotyczące wpływu nowych odwiertów naftowych na ekosystem Zatoki Meksykańskiej nabrały jeszcze większego znaczenia po decyzji sędzi Deborah Boardman.
Wadliwa opinia
Decyzja sędzi Deborah Boardman była wynikiem pozwu złożonego przez organizacje ekologiczne, które zaskarżyły federalną ocenę ochrony gatunków morskich. Sztandarowy dokument, czyli „opinia biologiczna” przygotowana przez Krajowe Służby Rybołówstwa Morskiego, okazał się wadliwy, ponieważ nie uwzględniał w pełni zagrożeń związanych z wyciekami ropy oraz kolizjami ze statkami.
W wyniku sądowego postanowienia federalne agencje zobowiązano do ponownego przeanalizowania ryzyka związanego z działalnością wydobywczą w Zatoce Meksykańskiej. Muszą one opracować bardziej skuteczne strategie ochrony zagrożonych gatunków. Nowe wytyczne mogą doprowadzić do opóźnień lub nawet dużych zmian w planowanych odwiertach.
Sędzia Boardman podkreśliła, że przemysł naftowy powinien działać odpowiedzialnie, a rząd musi zapewnić, że praca nafciarzy nie zagrozi przetrwaniu morskich stworzeń.
Zagrożone gatunki trzeba chronić
Sędzia Deborah Boardman zdecydowanie podkreśliła konieczność podjęcia bardziej stanowczych działań na rzecz ochrony zagrożonych gatunków morskich w Zatoce Meksykańskiej. W swojej decyzji wskazała na konieczność ochrony delfinów, żółwi morskich i wielorybów przed negatywnymi skutkami działalności wydobywczej.
Sprawa nabiera szczególnego znaczenia w kontekście nadchodzących decyzji administracji dotyczących nowych odwiertów naftowych w regionie.
Miłosz Magrzyk
źródło zdjęcia: Canva
Kategoria: Wiadomości
Data publikacji: 2024-08-22









 
            



