Podwodne kable internetowe stały się kolejnym punktem zapalnym w relacjach między Stanami Zjednoczonymi a Chińską Republiką Ludową.
Amerykańskie władze ostrzegły gigantów technologicznych takich jak Meta przed możliwością szpiegostwa ze strony Chin za pośrednictwem kabli pod wodą. W końcu najłatwiej uderzyć tam, skąd niewiele osób spodziewa się ataku.
Rząd dąży do bliższej współpracy z firmami, by zapewnić lepszą ochronę danych przesyłanych przez te kable. Jednocześnie trwają negocjacje na poziomie międzynarodowym mające na celu stworzenie globalnych standardów bezpieczeństwa.
Globalna sieć pod wodą
Podwodne kable telekomunikacyjne odgrywają kluczową rolę w zapewnianiu globalnej łączności internetowej. Dane TeleGeometry pokazują, że łączna długość tych kabli wynosi około 1,4 miliona kilometrów. Przykłady najdłuższych i najkrótszych kabli:
- SEA-ME-WE3: 39 tys. km (Europa Zachodnia – Bliski Wschód – Południowo-Wschodnia Azja).
- CeltixConnect: 131 km (Wielka Brytania – Irlandia).
Podmorskie kable obsługują aż 99 proc. światowego ruchu internetowego. Zainstalowanie takiego kabla to skomplikowana i kosztowna operacja, a jego naprawa może być jeszcze trudniejsza.
Podwodne szpiegostwo
Na początku istnienia internetu podwodne kable były własnością dużych firm telekomunikacyjnych. Obecnie jednak, takie korporacje jak Meta, Google, Microsoft i Amazon, kładą własne kable i wzmacniają globalną infrastrukturę danych.
Jak donosi „Wall Street Journal”, niedawno te firmy otrzymały ostrzeżenie od rządu USA o możliwości prowadzenia działań szpiegowskich przez Chiny. Chińskie statki remontowe, kontrolowane przez firmę SB Submarine Systems, miały ukrywać swoje pozycje przed systemami śledzenia.
Estonia publicznie przypomniała o uszkodzeniach kabli, najprawdopodobniej spowodowanych przez chińską jednostkę. Pomimo sześciomiesięcznych starań o uzyskanie pomocy od Chin w dochodzeniu chiński resort spraw zagranicznych odmówił udzielenia wsparcia.
Miłosz Magrzyk
źródło zdjęcia: Canva
Kategoria: Wiadomości
Data publikacji: 2024-07-19
