Pamiętam, jakim szokiem były dla mnie pierwsze sklepy IKEA, które pojawiły się w Polsce. Nowoczesność, powiew zachodu, wyrafinowana estetyka…
Po czasach brązowych meblościanek „na błysk” jasne skandynawskie projekty i wydane na lśniącym, grubym papierze darmowe katalogi budziły zachwyt i każdy chciał je mieć. No i ten pomysł, żeby meble kupować zapakowane w pudełka a potem składać je samemu w domowym zaciszu. No Europa! Jednak w kwestii promocji idei „złóż to sam” szwedzka IKEA wcale nie była pierwsza…
Otóż na początku XX wieku, każdy młody Amerykanin zakładający rodzinę marzył o pięknej żonie, udanych dzieciach i… składanym domu z katalogu SEARSA.
Tak zwane Sears Kit Houses to legenda designu, stylu życia i… przedsiębiorczości. To dla wielu ludzi symbol spełnionego amerykańskiego snu i do dziś nieodłączny element krajobrazu wielu miast i miasteczek w Nowym Jorku, New Jersey, Pensylwanii i nie tylko. Współcześnie wielu miłośników amerykańskiej architektury poświęca czas na odszukiwanie i identyfikowanie konkretnych modeli „składanych domów”, które notabene na rynku nieruchomości osiągają obecnie coraz wyższe ceny.
Ale zacznijmy od początku. A dokładnie od tego, jak to sieci sklepów wysyłkowych Sears kiepsko szedł biznes. Kiedy w 1887 roku Richard W. Sears z Minneapolis sprzedający zegarki i tanią biżuterię drogą pocztową zatrudnił przedsiębiorczego Alvaha C. Roebucka nie wiedział, że jego skromna firma podbije amerykański rynek na blisko 130 lat! W Stanach Zjednoczonych rozrastała się kolej, budowano coraz więcej dróg, każde - nawet najmniejsze miasteczko - miało swój urząd pocztowy a koszt przesyłek był minimalny lub całkiem darmowy. Po zegarkach i biżuterii Sears i jego współpracownicy zdecydowali się zatem sprzedawać Amerykanom… wszystko! Od zastawy stołowej przez ubrania po narzędzia rolnicze i paszę dla bydła. Z momentem wymyślenia przez przedsiębiorczego Richarda pierwszego wysyłkowego katalogu zyski firmy wystrzeliły w kosmos. Nie było jednak całkiem różowo - była jedna gałąź produktów, które nijak nie chciały się sprzedawać. A były to materiały budowlane.
Obniżano ceny, wymyślano coraz to nowe reklamy, kuszono promocjami. I nic… a tymczasem drewno niszczało w magazynach a gwoździe i młotki na potęgę rdzewiały. I wtedy jeden z managerów Searsa wpadł na pomysł prosty i genialny! Skoro ludzie nie chcą kupować materiałów budowlanych, zaopatrując się w lokalnych tartakach, sklepikach i warsztatach to może skuszą się na… gotowe domy! Takie, które wybiorą w katalogu, wyślą czek a kilka tygodni później wszystkie elementy konstrukcyjne (od desek, przez kominki, okna i drzwi po klamki i wieszaki) wraz z planami przyjadą na stację kolejową w ich miasteczku i jedyne co będą musieli zrobić by mieć nowy dom to… wszystkie te elementy poskładać!
Miał rację! Od kiedy tylko pierwsze modele składanych domów pojawiły się w katalogu Searsa w 1908 roku wiadomo było, że firma trafiła na żyłę złota! Jedno jest pewne - firma nie oszczędzała na architektach. Oferowane przez nią projekty były nowoczesne, eleganckie, proste w realizacji i… niedrogie.
Co więcej Sears wyliczał cenę domu wliczając w nią koszty jego budowy przy skorzystaniu z pomocy ekipy budowlanej. Jeśli ktoś zdecydował się budować dom sam - a firma obiecywała, że nie zajmie mu to więcej niż trzy miesiące - oszczędzał pieniądze na wyposażenie swojego nowego gniazdka. Najlepiej towarami od Searsa oczywiście. Co więcej firma oferowała kredyty każdemu - nie zważając na jego wiek, płeć i rasę, co w tamtych czasach było praktyką niespotykaną i umożliwiającym spełnienie marzenia o własnym domu ludziom, którzy wcześniej nie mieliby na to szans.
„Składane domy” Searsa były hitem przez ponad 30 lat. Ich sprzedaż spadła podczas Wielkiego Kryzysu lat 30-tych a całkiem zaprzestano ich sprzedaży w 1940 roku, kiedy to potrzeby związane z II wojną światową doprowadziły do reglamentowanie drewna i stali.
Jednak po dziś dzień projekty z katalogu Searsa są obecne w amerykańskiej przestrzeni miejskiej zwłaszcza w okolicach NY, NJ i PA, gdzie wciąż stoi ich tysiące. Stały się synonimem typowego przedmieścia zanim jeszcze nastąpił na nie boom w latach 50-tych. Co więcej, typowe „searsowe” modele jak budowle w stylu angielskim, rustykalnym, kolonialnym czy nawet meksykańskim po dziś dzień cieszą się olbrzymim powodzeniem i wybierając projekty nowych domów wielu Amerykanów podświadomie wybiera te, które pamięta z dzieciństwa.
Sears Kit Houses stały się legendą, stałym elementem amerykańskiego krajobrazu i gratką dla fanów architektury, którzy dostrzegają ich urok, jakość, funkcjonalność i urodę. Zatem rozejrzyjcie się wokół siebie - może znajdziecie niektóre z nich? A może sami w takim mieszkacie? Sprawdźcie koniecznie, bo jeśli tak, to planując sprzedaż domu, koniecznie wspomnijcie o jego historii swojemu agentowi - możliwe bowiem, że wpłynie to znacząco na cenę! Jak sprawdzić, czy Wasz dom jest jednym z tych katalogowych? Ponieważ fanów tych niezwykłych budynków i ich równie niezwykłej historii jest coraz więcej, w internecie znajduje się dużo stron poświęconych Sears Kit Houses - znajdziecie tam zdjęcia i szczegółowe opisy modeli a także informacje, w których miejscach budynku szukać charakterystycznych, firmowych stempli. Powodzenia!
Zuza Ducka
Kategoria: Podróże > Weekend z PLUSem
Data publikacji: 2023-04-21