Niemal połowa stanów w USA chroni niezaszczepionych przed dyskryminacją.
Władze 19 z 50 amerykańskich stanów, w których rządzą Republikanie, wprowadziły przepisy zakazujące dyskryminacji osób niezaszczepionych i stosowania paszportów szczepionkowych. Z kolei w 5 stanach rządzonych przez Demokratów takie paszporty już wprowadzono.
Kiedy demokratyczny gubernator stanu New Jersey Phil Murphy przedstawiał w minionym tygodniu aplikację Docket - mającą dać mieszkańcom łatwy dostęp do ich danych dotyczących szczepień, miał jedno główne przesłanie: "Chcę, by było absolutnie jasne, że to nie jest paszport szczepionkowy" - powiedział podczas konferencji prasowej. Mimo że eksperci wskazywali, iż nie jest to do końca prawda, bo aplikacja może być użyta jako "paszport" przez podmioty, które mogą wymagać poświadczenia szczepień. Kwestia paszportów szczepionkowych jest od miesięcy gorącym politycznym tematem i sprawą różniącą Amerykanów według linii partyjnych podziałów. Tymczasem już za kilka miesięcy gubernatora czeka wyścig o reelekcję.
New Jersey jest jednym z niewielu stanów - obok Nowego Jorku, Hawajów, Kalifornii, Luizjany i Oregonu - które wprowadziły rozwiązania pozwalające na szybkie stwierdzenie immunizacyjnego statusu mieszkańców. Wszystkie te stany są rządzone przez Demokratów, co nie jest przypadkiem.
Różnice w podejściu między zwolennikami obydwu partii są olbrzymie: np. zastosowanie paszportów szczepionkowych w transporcie lotniczym deklaruje 85 proc. Demokratów i tylko 28 proc. Republikanów. To ze względu na te różnice administracja Bidena porzuciła m.in. swój pomysł stworzenia szczepionkowych aplikacji, zostawiając je w gestii rządów stanowych i sektora prywatnego.
W rezultacie wiele ze stanów rządzonych przez Republikanów - jak dotąd chodzi o 19 z 27 terytoriów mających republikańskich gubernatorów - wprowadziło przepisy zakazujące stosowania "paszportów". Ustawy i rozporządzenia różnią się zakresem stosowania. Niektóre ograniczają się do tylko do stosowania ich przez podmioty publiczne, inne mówią o niemal całkowitym zakazie. Większość mówi też m.in. o zakazie wymagania szczepienia przez pracodawców wobec obecnych lub potencjalnych pracowników. Wszystkie jednak łączy podobna logika i stojące za nią argumenty.
"Wasz osobisty wybór co do szczepień będzie szanowany i żadne przedsiębiorstwo ani podmiot rządowy nie będzie mogło odmówić wam usług w związku z tą decyzją" - powiedział podpisując "antypaszportową" ustawę gubernator Florydy Ron DeSantis, najpopularniejszy obecnie polityk prawicy obok Donalda Trumpa.
Jak powiedział David Studdert, profesor medycyny i prawa z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii, choć niektóre z obaw dotyczących paszportów mogą być uzasadnione, np. gdy chodzi o bezpieczeństwo danych czy stosowanie obowiązkowych paszportów przez władze publiczne, to ogólny skutek tych przepisów będzie negatywny.
"Stanowe zakazy prywatnego stosowania certyfikatów szczepionkowych są kłopotliwe. Te zasady związują ręce firm szczerze zainteresowanych podjęciem kroków, by chronić zdrowie swych klientów i pracowników. To na dobrą sprawę coś przeciwnego do tego, czego można by się spodziewać od konserwatywnych ustawodawców" - mówi ekspert.
Wiele z ustaw wprowadzonych przez stany używa sformułowań i przepisów zawartych w federalnych ustawach chroniących przed dyskryminacją kobiety czy mniejszości rasowe i etniczne. Mówienie o dyskryminacji niezaszczepionych osób jest nieuprawnione, bo dotyczy wyborów ludzi.
"Wymaganie od ludzi, którzy odmawiają szczepień, by ponieśli jakąś część odpowiedzialności, wydaje się sprawiedliwe, zwłaszcza że kolektywnie, taki sceptycyzm uniemożliwia osiągnięcie odporności zbiorowej" - uważa ekspert.
Nie jest jeszcze jasne, na ile są skuteczne przepisy wprowadzone przez niektóre stany. Zdaniem części prawników, wiele z nich zostawia furtki pozwalające na ich omijanie. Jednym ze sprawdzianów tych ustaw będzie pozew wniesiony przeciwko władzom Florydy przez norweskiego operatora rejsów wycieczkowych NCLH. Działająca na Florydzie firma chciała wprowadzić obowiązek szczepień dla pasażerów i zapowiedziała, że wycofa się z tego stanu, jeśli nie będzie mogła tego uczynić.
Niezależnie od tego, "dyskryminacja" szczepionkowych sceptyków już jest faktem w wielu miejscach Ameryki. Część kawiarni i restauracji w Nowym Jorku obsługuje tylko klientów posiadających stanowy "paszport" tzw. Excelsior Pass lub kartę szczepień. Nad podobnymi wymogami - wobec studentów lub kadry akademickiej - zastanawia się część prywatnych szkół. Na koncerty zespołu Foo Fighters czy Bruce'a Springsteena również wpuszczani byli tylko zaszczepieni fani. Zaś władze San Francisco wprowadziły obowiązek szczepień przeciwko Covid-19 dla wszystkich miejskich urzędników. Wszystkie te przypadki spotykały się z gorącymi protestami szczepionkowych sceptyków.
Podziały w podejściu do szczepień jako takich są zresztą tylko niewiele mniej ostre niż w przypadku paszportów. Choć przywódcy Partii Republikańskiej - w tym Donald Trump, a także lider mniejszości w Senacie Mitch McConnell i niemal wszyscy republikańscy gubernatorzy - zachęcają do szczepień, wewnątrz partii i szerszego ruchu konserwatywnego coraz głośniejsze są głosy antyszczepionkowców. Kiedy prezydent Biden zapowiedział, że władze będą zachęcać do szczepień "od osiedla do osiedla, od drzwi do drzwi", ze strony skrajnego ugrupowania pojawiły się komentarze o nadejściu "medycznych brunatnych koszul" czy "medycznym apartheidzie".
W efekcie różnice w poziomie zaszczepienia między konserwatywnymi i liberalnymi regionami niekiedy są ogromne: podczas gdy w Vermont szczepionkę otrzymało dwie trzecie całej ludności, w Alabamie jest dokładnie na odwrót.
"To wszystko sprawia, że będziemy mieć wkrótce dwie Ameryki" - powiedział w telewizji CNBC dr Paul Offit, lekarz i członek rady eksperckiej Centrów Kontroli i Prewencji Chorób (CDC). "Jest zaszczepiona Ameryka i niezaszczepiona Ameryka." - dodał.
Kategoria: Wiadomości > USA
Data publikacji: 2021-07-21