Dym dotarł na drugi koniec kontynentu
Dymy z groźnych pożarów szalejących na zachodnim wybrzeżu Ameryki dotarły aż na drugi koniec kontynentu. Przebył z wiatrem niemal 4200 km i dosięgnął m.in. Rochester w stanie Nowy Jork.
Jak informuje CNN zasłona dymna niewielkiej i średniej gęstości zawisła również nad obszarami na wschód do Toronto i Ottawy w Kanadzie, a także na północ od Vancouver i na północny wschód do Calgary. Dym oszczędził natomiast wąski pas w środku, w tym część stanów Nevada, Utah i Kolorado.
Jak wynika z bazy danych AirNow, prowadzonej przez agencje rządowe, w tym Agencję Ochrony Środowiska (EPA) oraz Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC), zadymienie nie wpłynęło na pogorszenie jakości powietrza w większości wschodnich Stanów Zjednoczonych, a nawet środkowych. Na terytorium od Dakoty Północnej po Nowy Jork jakość powietrza jest nadal uważana za "dobrą". Stwarza natomiast wciąż niebezpieczeństwo w niektórych częściach Kalifornii, Oregonu i stanu Waszyngton.
Zajmująca się koordynacją zasobów przeciwpożarowych w USA National Interagency Fire Center powiadomiła, że w 10 stanach jest obecnie 87 dużych pożarów, a najgroźniejsze w Kalifornii, Oregonie i stanie Waszyngton.
W samej Kalifornii spłonęło ponad 1.21 mln hektarów. Na Zachodzie pożary strawiły łącznie 1,86 mln hektarów, niszcząc środowisko, w tym jakość powietrza.
CNN na podstawie opinii klimatologów ostrzega, że na horyzoncie czają się znacznie większe katastrofy. Ze wzrostem temperatury na świecie jeszcze bardziej nasili się liczba katastrofalnych pożarów.
„Gorące i suche warunki, sprzyjające pożarom lasów, już teraz stają się normą, toteż ludzie muszą osłabić działania, które przyspieszyły zmiany klimatyczne” - podkreśla CNN, powołując się na naukowców.
Kategoria: Wiadomości > USA
Data publikacji: 2020-09-16