PLUS

Baner

Dzień bez imigrantów

Dzień bez imigrantów

16 lutego w wielu miastach Ameryki imigranci dali o sobie znać i zaprotestowali przeciwko zapowiadanej nowej polityce imigracyjnej.

Spróbujmy sobie wyobrazić scenariusz, w którym wszyscy imigranci – i tu zawężam pojęcie imigranta do osoby, której krajem urodzenia nie są Stany Zjednoczone, pakują walizki i opuszczają Amerykę. Nie trzeba wielkiego wysiłku, aby spostrzec, że znajomy otaczający nas świat diametralnie się przeobraża i zamienia w krajobraz jak po wielkiej epidemii. Ameryka się po prostu wyludnia i następuje kompletny paraliż codziennego życia. Dzieje się tak dlatego, że aż 27-siedmio milionowa rzesza ludzi pracujących w USA składa się z imigrantów, zarówno tych, którzy już nabyli amerykańskie obywatelstwo, posiadają zielone karty, albo nie posiadają legalnych dokumentów. To prawie 17 procent całej „siły roboczej”. A wśród nich, co dwudziesta osoba to tzw. „nielegalny”. Krótko mówiąc, gdyby teraz wypowiedzieć wojnę imigrantom, to tak jakby wypowiedzieć wojnę amerykańskiej gospodarce i amerykańskiej kulturze.  

16 lutego w wielu miastach Ameryki imigranci dali o sobie znać i zaprotestowali przeciwko zapowiadanej nowej polityce imigracyjnej. Imigranci lub ich sympatycy, po prostu nie przyszli do pracy, lub wzięli udział w ulicznych manifestacjach. Tę spontaniczną, lecz zorganizowaną akcję można określić, jako kombinację bojkotu ze strajkiem. Na jeden dzień zamknęły się restauracje, sklepy, stacje benzynowe, a tysiące imigrantów nie poszło po zakupy i nie posłało dzieci do szkół. Dzień protestu nastąpił tuż po doniesieniach, że tylko w ciągu jednego dnia pracownicy ICE (policji imigracyjnej) zaaresztowali 680 osób w wyniku niespodziewanych „nalotów” nacelowanych na osoby posiadające wyroki kryminalne.

„Dzień bez Imigrantów” 16 lutego 2017 roku to powtórka podobnej inicjatywy sprzed dziesięciu lat, kiedy dzień 1 maja 2006 roku ogłoszony został dniem Wielkiego Amerykańskiego Bojkotu. Podobnie jak teraz, na ulice wyruszyły manifestacje, zamknęły się sklepy, restauracje i zakłady pracy w proteście przeciwko ustawie imigracyjnej z 2005 roku, zaostrzającej politykę wobec nielegalnych imigrantów. W myśl tej ustawy, zwanej w skrócie ustawą HR 4437 rząd Prezydenta G.W. Busha miał przekazać wielomilionowe środki na budowę kilkuset milowego muru wzdłuż granicy z Meksykiem, a zatrudnianie i udzielanie schronienia nielegalnym imigrantom miało być traktowane, jako przestępstwo federalne. Protestujący zaś domagali się powszechnej amnestii i wprowadzenia programów legalizacyjnych. Kontrowersyjna Ustawa HR 4437 została odrzucona przez Senat, muru nie zbudowano, a o amnestii do dzisiaj nie ma mowy.

 Lata mijają, historia się powtarza, kolejne rządy lubią imigrantów mniej lub bardziej, ale jedno pozostaje bez zmian - imigranci nie chcą zniknąć z krajobrazu Stanów Zjednoczonych. I na tym właśnie polega unikalność tego społeczeństwa, amerykański patchwork, czyli Ameryka jak kolorowa pikowana kołdra.

Mirosława Skowrońska

Kategoria: Porady > Imigracyjne

Data publikacji: 2017-03-06

Baner
Ogłoszenia/classifieds
Ogłoszenia Zobacz ogłoszenia >>
Baner
Baner
Baner
Baner
Plus Festiwal

Podoba Ci się nasza strona?
Polub nasz profil na Facebooku.