Nie żyje domniemany sprawca poniedziałkowej strzelaniny na kampusie uniwersyteckim w Stanach Zjednoczonych. Jak informują agencje, Shannon Lamb popełnił samobójstwo.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek, po godzinie 10 rano. Kiedy na kampusie rozległy się wystrzały, wybuchła panika, a studenci i profesorowie zabarykadowali się w salach. Na miejsce wezwano policję, nad kampusem w Cleveland krążyły helikoptery.
Funkcjonariusze znaleźli w jednym z uniwersyteckich budynków martwego profesora historii Ethana Schmidta. Jak podaje BBC, o morderstwo został podejrzany inny pracownik uczelni, profesor geografii Shannon Lamb. 45-letni mężczyzna został również powiązany z zabójstwem, do którego doszło kilka godzin wcześniej. W domu w Gautier, oddalonym od Cleveland o 480 km, znaleziono ciało 41-letniej Amy Prentiss. Kobieta mieszkała z Lambem. Po zdarzeniu na uniwersytecie policjanci ruszyli za geografem w pościg. W pewnym momencie Lamp zatrzymał samochód, wyskoczył z niego i zaczął uciekać. Jak podaje Associated Press powołujące się na lokalną policję, funkcjonariusze usłyszeli pojedynczy strzał z pistoletu i znaleźli mężczyznę martwego. Wcześniej 45-latek mówił policjantom, że "nie zamierza iść do więzienia".
Zastrzelony Ethan Schmidt specjalizował się w historii kolonialnej Stanów Zjednoczonych oraz w historii rdzennych Amerykanów. Przez pracowników był określany "jako dżentelmen w każdym znaczeniu tego słowa" oraz "cudowny, rodzinny człowiek" - relacjonuje BBC.
Jego prawdopodobny zabójca, Shannon Lamb, pracował na uczelni w Mississippi od 2009 roku. Zdaniem kolegów, był człowiekiem "łatwym w obejściu".
Obecnie przyczyny zdarzenia bada policja.
Kategoria: Wiadomości > USA
Data publikacji: 2015-10-01