PLUS

Baner

Dr Zaleska - alergolog

Dr Zaleska - alergolog

90% Polaków nigdy w Polsce nie miało uczulenia. Ma to związek z poziomem uprzemysłowienia w danym kraju. To jest cena, jaką płacimy za cywilizację.

Starzy ludzie powiadają, że nic nie ma za darmo i że za wszystko trzeba zapłacić. Za rozwój cywilizacji też. Najlepszym tego dowodem jest wzrastająca liczba alergików. Jakie są relacje pomiędzy tymi dwoma czynnikami?! A no takie, że z cywilizacją wiąże się rozwój higieny. Woda jest chlorowana, mleko jest pasteryzowane, wszystko jest wyparzone i wymyte, nie ma pasożytów, a przynajmniej bardzo mało. Skutki tego są takie, że nasz organizm nie ma z czym walczyć. Przez wieki układ odpornościowy wojował z wszelkiego rodzajami drobnoustrojami. Przyzwyczaił się do tego, można by rzec, że nawet to polubił. A tu nagle, wrogowie gdzieś poginęli. I co teraz?

O odpowiedź na to pytanie poprosił PLUS znawcę tego problemu, panią dr Violettę Zaleską, alergologa z 25. letnią praktyką.

- Według hipotezy higieny potencjał odpornościowy organizmu jest przesunięty na coś zupełnie innego. Zaczynamy wytwarzać przeciwciała alergiczne np. na pyłki, na sierść kota itd., ale chcę jednocześnie dodać, że trzeba mieć genetyczne predyspozycje, aby wytwarzać przeciwciała, czyli aby być alergikiem. Godny uwagi jest fakt, że 90% Polaków, którzy do mnie przychodzą, nigdy w Polsce nie miało uczulenia. Wydaje się, że ma to związek z poziomem uprzemysłowienia w danym kraju. To jest cena, jaką płacimy za cywilizację. W biednych krajach nie ma alergików. Jest tam więcej drobnoustrojów. Układ odpornościowy jest zajęty obroną przed nimi. Czy to będą bakterie, czy wirusy organizm musi się od tego obronić. Walczy, aby nie było zakażeń. Natomiast w krajach rozwiniętych mamy dużo większy poziom higieny. Drobnoustrojów jest tak niewiele, że nasz organizm nie ma od czego bronić się. W związku z tym, jak wspomniałam już wcześniej, potencjał odpornościowy organizmu jest przesunięty na obronę przed pyłkami, kurzem itd.

- Czy ktoś, kto nabawił się alergii na pyłki drzew w New Jersey, ma szansę pozbyć się tej dolegliwości po powrocie do kraju? - zapytał PLUS raz jeszcze panią dr Zaleską.

- W tym rejonie Ameryki występuje ta sama roślinność, co w Polsce. Dęby, kasztany, klony, babka lancetowata rośnie zarówno w Polsce jak i New Jersey. Jedynie środowiska są inne. W Polsce nie reagowaliśmy na pyłki drzew, one nam nie przeszkadzały. Ta reakcja zaczęła się dopiero tutaj, pod wpływem innego środowiska, bardziej uprzemysłowionego. Ale raz jeszcze chcę dodać, że dzieje się to jedynie u osób, które mają do tego genetyczne tendencje. Zazwyczaj, jeśli są już wytworzone określone przeciwciała, np. na pyłki drzew, to dopóki ten antygen (w naszym wypadku pyłki) będzie obecny w otoczeniu, to objawy też będą pojawiały się. Nawet powrót do Polski niczego nie zmieni, bo to są te same rośliny. Jedynie przeprowadzka do innej strefy klimatycznej, która jest pozbawiona antygenu, czyli w naszym przypadku np. pyłków dębu, może nas pozbawić dyskomfortu kataru czy łzawienia oczu. Jeśli uczuliliśmy się na daną roślinę, to wszędzie, gdzie ona rośnie, będziemy mieć na nią alergię.

No tak, ale alergia wziewna to nie jedyna zmora naszych czasów. Młode mamy, które zaczynają gotować dla swoich pociech, wiedzą już, że małe dzieci mają alergię pokarmową.

- Alergia pokarmowa jest jak puszka Pandory – mówi dalej dr Zaleska - bo w większości przypadków, objawy są błędnie przypisywane alergii. Wzdęcia, gazy, bóle brzucha, biegunki definiowane są uczuleniom, co w gros wypadków nie jest prawdą.

Na dzień dzisiejszy nie ma dobrej recepty jak chować dzieci, które maja potencjał genetyczny by być alergikami. Są publikacje, które radzą, aby w pierwszych trzech latach życia nie wprowadzać dzieciom jajek, orzechów, ryb, mleka. Ale jednocześnie nie ma publikacji, które definitywnie potwierdzają, że warto te dzieci od tego odgrodzić i że takie diety przynoszą rezultaty. Trzeba tu też wspomnieć o tym, że pojawiają się artykuł o dzieciach wychowywanych na farmie i mające mniejszy procent uczuleń od dzieci z uprzemysłowionych terenów.

Alergia pokarmowa najczęściej objawia się w pierwszym roku życia dziecka. Większość dzieci, które ją mają, wyrośnie z uczulenia na jedzenie pomiędzy 3. a 6. rokiem życia, ale potencjał alergiczny da im inne objawy. Mogą one mieć egzemę, mogą w przyszłości uczulić się na pyłki, mogą uczulić się na sierść kota, mogą mieć astmę. Alergia w wieku niemowlęcym jest znakiem ostrzegawczym dla rodziców i oznacza, że pociecha ma duży potencjał uczuleniowy i najprawdopodobniej zostanie alergikiem.

Oprócz dwóch wymienionych alergii są jeszcze inne rodzaje, np. alergia kontaktowa. Uczulenie występuje po zatknięciu się skóry z alergenem, jak w przypadku poison ivy.

- Jedyną rzeczą, którą mamy w tej chwili, aby zmienić bieg wydarzeń, to jest odczulanie – podsumowuje dr Zaleska. - Polega ono na podawaniu w zastrzykach, w niewielkich dawkach, antygenów, na które pacjent jest uczulony. Organizm uczy się tolerancji. Przestaje zwalczać pyłki, czy sierść zwierząt, czy roztocza w kurzach. Jak na razie jest to jedyny sposób, który pozwala zmniejszyć ilość objawów. Rezultaty są zazwyczaj bardzo dobre. Większość ludzi albo w ogóle nie ma objawów, albo ma objawy dużo mniejsze niż miało przed odczulaniem. Jest to sposób wypróbowany i w użyciu od 1911 roku. Najgorsze jest to, że leczenie może być żmudne, gdyż zajmuje od 3 do 5 lat.

970 Clifton Avenue, Clifton, NJ 07013 | Tel: 973-474-2505
134 Greenpoint Avenue, Brooklyn, NY 11222 | Tel: 718-349-6160
http://www.allergyandasthmamd.com

 

Kategoria: Wiadomości > Reportaże

Data publikacji: 2016-03-31

Baner
Ogłoszenia/classifieds
Ogłoszenia Zobacz ogłoszenia >>
Baner
Baner
Baner
Baner
Plus Festiwal

Podoba Ci się nasza strona?
Polub nasz profil na Facebooku.