PLUS

Baner

Prawo ziemi czy prawo krwi?

Prawo ziemi czy prawo krwi?

W mediach wrze. Republikański kandydat na prezydenta, Donald Trump nie przebiera w środkach, wypowiadając się na tematy imigracyjne. Co wystąpienie to niespodzianka, a przedstawiciele organizacji imigracyjnych obrażają się na lewo i prawo.

Jedną z ostatnich rewelacji Donalda Trumpa jest propozycja, aby zmienić prawo znane jako „Birthright Citizenship”. Jest to usankcjonowane przez Konstytucję prawo do nadawania obywatelstwa amerykańskiego dzieciom urodzonym na terenie USA. „Prawo ziemi” (jus soli) oznacza, że każda osoba urodzona w granicach terytorialnych Stanów Zjednoczonych staje się obywatelem amerykańskim, niezależnie od tego jakie obywatelstwo posiadają jego rodzice. Niewiele krajów poza Stanami Zjednoczonymi je stosuje. W Ameryce zasada ta została ustanowiona jeszcze na długo przed sformułowaniem Amerykańskiej Konstytucji, ale prawnie zaistniała dopiero w ramach 14tej poprawki, w roku 1857. Konieczność zapisania tego prawa w formie poprawki do Konstytucji powstała po tym, kiedy Sąd Najwyższego uznał, że wbrew przyjętej zasadzie prawa ziemi, z prawa do obywatelstwa wykluczone są dzieci czarnych niewolników. Po zakończeniu Wojny Cywilnej, taki stan rzeczy wielu Amerykanów uznało za jawną niesprawiedliwość, a to dało podstawę do sformułowania 14tej poprawki. Czterdzieści lat później, w tej samej poprawce wymieniono dodatkowo urodzone w Ameryce dzieci chińskich imigrantów, ponieważ rząd amerykański przez wiele lat odmawiał obywatelstwa ich rodzicom.

Dzisiaj prawo to wydaje się oczywiste i fundamentalne dla Stanów Zjednoczonych. Jednakże coraz większa grupa konserwatywnie myślących obywateli (bo Donald Trump wcale nie jest w swoich opiniach osamotniony) uważa, że amerykańskie obywatelstwo nie powinno automatycznie należeć się każdemu urodzonemu w tym kraju dziecku. A konkretnie, nie powinno się go przyznawać dzieciom nielegalnych imigrantów, tak jak przed prawie dwustu laty, dzieciom afrykańskich niewolników. Nie tak dawno, bo w roku 2011 kongresman Steve King, jeden z najbardziej anty-imigracyjnie nastawionych Republikanów zaproponował nową wersję ustawy o prawie ziemi, ale nikt jej wtedy nie potraktował poważnie.

Czyżby dzisiejsi Republikanie chcieli odnowić niechlubne praktyki, o które Amerykanie pod przywództwem Prezydenta Lincolna stoczyli Wojnę Cywilną? Wątpliwe jest, że wyeliminowanie z prawa imigracyjnego „prawa ziemi” rozwiąże problem nielegalnych imigrantów w Ameryce. Na podstawie badań przeprowadzonych przez Instytut do Spraw Migracji szacuje się, że gdyby odmówić obywatelstwa każdemu dziecku, którego przynajmniej jeden rodzic jest tutaj dzisiaj nielegalnie, to w roku 2050 populacja nielegalnych imigrantów zwiększyłaby się do około 24 milionów.

Mirosława Skowrońska

Kategoria: Porady > Imigracyjne

Data publikacji: 2016-03-29

Baner
Ogłoszenia/classifieds
Ogłoszenia Zobacz ogłoszenia >>
Baner
Baner
Baner
Baner
Plus Festiwal

Podoba Ci się nasza strona?
Polub nasz profil na Facebooku.