PLUS

Baner

Historia prawdziwej miłości

Historia prawdziwej miłości

Titanicem płynęła para, o której niezwykle wzruszającej historii miłosnej dziś Państwu opowiemy. Jest to jedna z najbardziej wzruszających historii, dotycząca zamożnej pary małżeńskiej Idy i Izydora Strausów.

Miłość to najważniejsze w życiu każdego człowieka uczucie, to ona nadaje wszystkiemu sens. Od zawsze towarzyszyła ludziom. Dlatego właśnie od dawna zastanawiamy się nad tym uczuciem, próbując wyjaśnić czym tak naprawdę jest miłość. Zajmuje ona wyjątkowe miejsce w dziełach artystycznych i naukowych. Stanowi nieustanną inspirację dla wybitnych twórców kina. Bo któż z nas nie zna romantycznej historii miłosnej przedstawionej w filmie amerykańskiej produkcji pt: "Titanic"?

Historia Titanica, jak i sam Titanic wzbudzają na przestrzeni wieków niesamowite emocje. Mit tego słynnego liniowca nieustannie się odradza, mimo tego, że od katastrofy właśnie mijają 104 lata. Karmi się on samym sobą i nieustannie znajduje okazje, by od nowa zaistnieć w światowej kulturze. Historia miłości zrodzonej na pokładzie Titanica w reżyserii Jamesa Camerona nie miała sobie równych w światowej kinematografii. Historia miłości Kate i Jacka jest całkowicie fikcyjna i miała na celu uatrakcyjnienie fabuły. Ich miłość była zbyt piękna, by być prawdziwą….

Ale życie też potrafi nas czasami zaskoczyć. Titanicem płynęła inna para, o której niezwykle wzruszającej historii miłosnej dziś Państwu opowiemy. Jest to jedna z najbardziej wzruszających historii, dotycząca zamożnej pary małżeńskiej Idy i Izydora Strausów.

Strausowie byli przeznaczeni dla siebie. Obydwoje pochodzili z Niemiec i w tym samym dniu obchodzili swoje urodziny. Ida i Izydor urodzili się 6 lutego, on w 1845 roku w Kaiserslautern, a ona 4 lata później w Worms. Poznali się dopiero w 1871 roku w Nowym Jorku i krótko po tym wzięli ślub.

Cofnijmy się jednak najpierw do 1843 roku, kiedy to Rowland Hussey Macy otworzył swoje pierwsze cztery sklepy tekstylne w Massachusetts. Właściciel jako jeden z pierwszych wykorzystywał podświetlane witryny i Świętego Mikołaja, aby przyciągnąc kupujących. Macy wychował się na wyspie Nantucket w Massachusetts. W młodości pracował na statku wielorybniczym i na swojej dłoni miał wytatuowaną gwiazdę. Stąd też w nazwie i logo słynnego domu towarowego Macy*s z czasem pojawiła się tajemnicza gwiazdka. Wszystkie cztery sklepy splajtowały. Macy jednak się nie poddał, ucząc się na popełnionych błędach, przeniósł swój sklep w 1858 roku do Nowego Jorku na Szóstą Aleję pomiędzy ulicami 13. i 14., nazywając go R.H. Macy&Co. Niestety wkrótce zdiagnozowano u niego kłębuszkowe zapalenie nerek, które w XIX wieku było chorobą nadal nieuleczalną. Zanim zmarł w 1877 roku, przekazał swój sklep siostrzeńcowi Abielowi La Forge oraz mężowi jednej z jego kuzynek – Robertowi Valentine. Dwa lata później zmarł najpierw Valentine, a po kolejnym roku La Forge. Własność sklepu przekazywano z jednego członka rodziny na drugiego, aż do 1895 roku, kiedy to bracia Izydor i Nathan Straus zdecydowali się na zakup sklepu, zachowując tą samą nazwę. Siedem lat później bracia przenieśli sklep do Herald Square przy 34. Ulicy i Broadway. Nowe miejsce było położone tak daleko od innych głównych punktów handlowych, że aby przyciągnąć klientów na zakupy oferowano im transport z 14. Ulicy specjalnymi wagonikami parowymi.

Od czasu, gdy sklep przejęli bracia Straus, stał się on niezmiernie szybko rozwijającym się biznesem, zatrudniającym około 2100 pracowników. Roczny utarg sięgał około 5 milionów dolarów (co daje dzisiejszą sumę prawie 118 milionów). Wkrótce stał się znany na arenie międzynarodowej i został uznany za "największy i najbardziej popularny bazar handlowy" w Nowym Jorku.

Izydor Straus był dostojną i szanowaną postacią w środowisku biznesowym i społecznym w Nowym Jorku. Był także wielkim filantropem, niepozostającym obojętnym na krzywdę i biedę ludzką. Izydor był przyjacielem prezydenta Grovera Clevelanda i służył jako kongresmen Nowego Jorku w połowie lat 90-tych XIX wieku.

Ida i Izydor Straus mieli siedmioro dzieci. Byli parą niezmiernie kochającą się. Będąc oddzielnie w rozjazdach (choć zdarzało się to niezmiernie rzadko, zazwyczaj podróżowali razem) pisali do siebie listy każdego dnia. Izydor był ogromnie oddanym rodzinie mężczyzną, całkowicie poświęconym swoim dzieciom i żonie Idzie.

Strausowie spędzili pierwsze kilka miesięcy 1912 roku w Europie, przebywając głównie na Riwierze Francuskiej z powodu słabego samopoczucia Idy. Zazwyczaj zamożna para podróżowała na niemieckich okrętach. Tym razem jednak zdecydowali się na kupno biletów na luksusowy liniowiec Olympic, będący siostrzaną jednostką Titanica. Nie było im jednak pisane nim wrócić do Stanów. Wypłynięcie Olympica przedłużało się, więc Izydor zdecydował się na podróż z żoną dziewiczym rejsem nowo wybudowanego statku Titanic z Southhampton w Anglii do Nowego Jorku. Strausowie wraz ze swoją pokojówką Ellen Bird i lokajem Johnem Farthingiem mieli zarezerwowany kabinę C-55-57, która była salonem/apartamentem w stylu Regency na pokładzie C przeznaczonym wyłącznie dla pierwszej klasy.

O godzinie 9:30 rano 10 kwietnia 1912 roku na stację Waterloo najpierw przybyli pasażerowie drugiej i trzeciej klasy. Dwie godziny później, specjalny pociąg z Londynu zatrzymał się z pasażerami pierwszej klasy. Przed wejściem pasażerów i gości sprawdzono dokładnie ogromnego Titanica, zbadano między innymi sprawność elektrycznej windy, skontrolowano kuchnię, wyposażenie biblioteki oraz urządzenie sali gimnastycznej. Punktualnie w południe długi i głęboki ryk syren Titanica dał znać, że nadszedł czas wypłynięcia. Był to znak dla holowników, by stanęły w dryf. Wydano rozkaz „Cała naprzód!”, a gdy trzy potężne śruby zaczęły się obracać, Titanic z wolna ruszył. Gigantyczny liniowiec miał pecha od samego początku. Świadczy o tym fakt, iż wychodząc z portu o mało co nie zderzyłby się z innym statkiem – „New York”, przepływając obok niego w odległości zaledwie 120 cm. Według marynarzy był to fatalny znak. Okazuje się, że marynarskie przesądy mają pewne usprawiedliwienie. Część pasażerów potraktowała to wydarzenie jako niepokojące i wysiadła potem w ostatnim europejskim porcie w Queenstown. Ta decyzja – jak się okazało – prawdopodobnie uratowała im życie. Titanic zmierzał na krótki postój do Cherbourga i na kolejny załadunek do Francji, skąd zabrał około 150 pasażerów. Po godzinie 8:00 wieczorem Titanic skierował się na ostatni postój do portu w Queenston, który opuścił dopiero rano zabierając ze sobą dostawę poczty i ponad połowę swoich pasażerów.

Ida Straus po wejściu na pokład Titanica napisała w liście do swojej przyjaciółki: Co statek! Taki ogromny i tak wspaniale wyposażony. Nasze pokoje urządzone są luksusowo i w najlepszym możliwie smaku. Wyglądają jak eksluzywne apartamenty, a nie kabiny.

11 kwietnia, 1912 roku Titanic, był już ostatecznie gotowy, aby rozpocząć swój dziewiczy rejs. O godzinie 13:30 wokół statku z ponad 2,200 pasażerami rozciągał się już tylko niczym nie zmącony widok oceanu.

Czwarty dzień rejsu był dniem niepogodnym, aczkolwiek ocean był spokojny. Po popołudniowym lunchu pasażerowie korzystali z wszelkich udogodnień oferowanych przez luksusową jednostkę White Star Line. Pogoda na zewnątrz była dosyć nieprzyjemna, więc mało kto decydował się na spacer po pokładzie Titanica. W ciągu dnia Ida grała w brydża, a Izydor wraz ze swoim przyjacielem pułkownikiem Archibaldem Gracie pomimo niesprzyjającej pogody przechadzali się po pokładzie, wymieniając między sobą historie wojenne. W dniu 14 kwietnia Strausowie wysłali telegram do swego syna Jessego, który w tym samym czasie z rodziną podróżował innym statkiem z Ameryki do Europy. W ówczesnym czasie telegramy przesyłane ze statku na statek były nowością, więc wiadomość od rodziców była bardzo krótka: Dobry rejs – dobry statek – czujemy się dobrze – co nowego.

Operator telegrafu John Philips, wraz ze swoim asystentem Haroldem Bridem mięli pełne ręce roboty wysyłając te prywatne telegramy pasażerów. Zaległości nagromadziły się, ponieważ system radiowy był czasowo niesprawny. Od piątkowego wieczoru wciąż przychodziły wiadomości od statków znajdujących się w pobliżu o pływających górach lodowych. Bride zanosił otrzymane depesze oficerom i kapitanowi znajdującym się na mostku. Przed godziną drugą po południu tego samego dnia telegrafiści otrzymali trzy ostrzeżenia o górach lodowych od statków Caronia, the Noordan i Baltic. Po otrzymaniu ostrzeżenia od statku Baltic, kapitan Smith zaniósł depeszę Bruce’owi Ismay’owi. Ten jednak schował tę wiadomość do kieszeni. Następne ostrzeżenie przyszło o 5:03 po południu od liniowca America. Około godziny 9:40 inny statek Mesaba, wysłał kolejny telegram z ostrzeżeniem o górach lodowych. Philips był jednak zbyt zajęty wysyłaniem pasażerskich depeszy, do godziny 11:00 wieczorem nadal nie odpowiadał na ostrzeżenia statków, wręcz nakazując statkowi zaprzestania wysyłania komunikatów o kolejnych górach lodowych.

Tego wieczoru Ida i Izydor Straus ucztowali w eleganckiej jadalni dla pierwszej klasy, delektując się wykwintną kolacją składającą się z 10 dań. Z opowiadań ich pokojówki wiadomo, że po kolacji Straus trzymając żonę pod rękę spacerował po pokładzie statku, a następnie oboje udali się do swojego apartamentu na spoczynek.

O godzinie 23:40 marynarze z bocianiego gniazda zauważyli na wprost statku odcinający się na rozgwieżdżonym niebie czarny zarys góry lodowej. Od zauważenia góry lodowej do momentu kolizji minęło około 37 sekund. Uderzenie wywołało lekki wstrząs, na skutek którego Strausowie wybiegli w szlafrokach ze swojej sypialni. Początkowo nikt nie zdawał sprawy z powagi sytuacji. Titanic był przecież niezatapialnym statkiem. Dopiero niepokojącym sygnałem było zastopowanie maszyn. Ida zdając sobie sprawę z możliwego zagrożenia zaczęła się szybko ubierać, nakazując to samo Izydorowi. Niezwłocznie pojawili się na pokładzie, gdzie zebrali się już pozostali pasażerowie. Ida zdążyła założyć swój pierścionek zaręczynowy, obrączkę ślubną oraz wzięła ze sobą mały woreczek, w którym przechowywała specjalne prezenty od Izydora, w tym małą, złotą torebkę, którą od niego dostała w Paryżu.
Czterdzieści pięć minut po zderzeniu zaczęto spuszczać pierwsze szalupy, ale pasażerowie nie chcieli do nich wchodzić, nie wierząc, że Titanic zatonie. Mówiono: „Słuchajcie, Titanic jest niezatapialnym statkiem, nie ma sensu wchodzić, woda jest przecież bardzo zimna”. Na dworze było zimno. O godzinie 0:15 orkiestra przeniosła się z salonu na pokład, aby zachęcić ludzi do wyjścia, do wsiadania do szalup. Zaczęła grać i grała tam na pokładzie do końca, do ostatnich minut statku. O godzinie 0:45, została spuszczona pierwsza szalupa o numerze 7, w której znajdowało się zaledwie 28 osób, choć szalupa mogła pomieścić 70 osób.

W szalupach umieszczano najpierw tylko kobiety i dzieci z pierwszej klasy. Ida Straus miała opory przed wejściem do szalupy numer 8, nie chciała rozstawać się z mężem. Po długich namowach zdecydowała się. Chwilę po tym, jak szalupa odpłynęła od statku, kategorycznie nakazała, aby ją zawrócono. Chciała wrócić do męża. Gdy szalupa podpłynęła z powrotem do Titanica, ze względu na wiek Izydora i jego szanowaną pozycję filantropa i byłego kongresmena, zaoferowano mu miejsce w szalupie razem z żoną. On jednak odmówił stanowczo, mocno trzymając się zasady, że najpierw trzeba ratować kobiety i dzieci. Ida w tym momencie opuściła szalupę i wróciła na pokład tonącego statku, stając obok męża.

Pułkownik Gracie wraz z przyjaciółmi próbowali ją odwieźć od tego postanowienia, ale bezskutecznie.

Nie będę oddzielona od mojego męża – usłyszeli jej głos pasażerowie. Tak jak razem żyliśmy, tak i umrzemy razem. Izydor błagał żonę, aby weszła do szalupy. Proszę, proszę, kochanie. Idź do łodzi – mówił głaszcząc ją po głowie, ale ona znowu stanowczo odmówiła. I tak odmawiała kilka razy, aż szalupa odpłynęła.

Izydor, moje miejsce jest przy tobie. Żyłam z tobą. Kocham cię, a jeśli to konieczne, to umrę razem z tobą - powiedziała. Tymi słowami Ida Straus uwieczniła jedną z największych historii miłosnych. Zdjęła swoje drogie futro, podała je pokojówce Ellen Bird, wsiadającej do jednej z kolejnych łodzi ratunkowych. Nie będę już tego więcej potrzebowała – Ellen usłyszała.

Ci, którzy odpływali bezpiecznie w małych drewnianych łodziach ratunkowych widzieli parę, która siedziała na pokładowych krzesłach, trzymając się za ręce i popłakując cichutko. Siedzieli i patrzyli, jak większość pasażerów pierwszej klasy wsiada do 20 łodzi ratunkowych, których było o wiele za mało, aby uratować wszystkich 2224 pasażerów. Ocalały z katastrofy pułkownik Archibald Gracie opowiadał później: Kiedy dziób statku przechylił się, obydwoje zniknęli pod wodą, porwani przez falę. Była godzina 2.20 w nocy…

Ciało Izydora wydobyto cztery dni po katastrofie. Po zidentyfikowaniu zwłok w Halifaxie, odesłano je do Nowego Jorku. Wstrzymywano się jednak z pogrzebem, z nadzieją, że będzie można go pochować razem z żoną. Niestety, Idy ciało nigdy nie zostało odnalezione. Początkowo Izydor został pochowany w mauzoleum rodzinnym Straus-Kohns na cmentarzu Beth-El na Brooklynie. Następnie ciało zostało przeniesione w 1928 roku do rodzinnego grobowca na cmentarzu Woodlawn na Bronksie. Tu także wzniesiony został symboliczny pomnik poświęcony Idzie. Na pomniku znajduje się napis, pochodzący z Pieśni Salomona: “Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, ani żadna powódź jej nie zatopi.”

12 maja 1912 roku, pomimo ulewy i burzy, ponad 6000 osób wzięło udział w ceremonii żałobnej w Carnegie Hall, podczas której Andrew Carnegie wraz z burmistrzem Nowego Jorku Williamem Jay Gaynorem wygłosili mowę pożegnalną.

Idę i Izydora Straus łączy nie tylko ten sam dzień urodzin, ale także i śmierci. Gdy odnaleziono ciało Izydora to znaleziono przy nim cztery jednodolarówki, trzy dziesięciocentówki oraz dwie jednocentówki. Łącznie zaledwie 4 dolary i 32 centy. Izydor Straus opuścił jednak ten świat jako najbogatszy człowiek na ziemi, nie dlatego, że był właścicielem słynnego domu towaroego Macy*s, ale dlatego, że jego i Idy miłość była bezcenna…. Tak bardzo bezcenna, że woleli razem umrzeć niż żyć bez siebie.

W trzecią rocznicę śmierci Strausów poświęcono ich pamięci park, znajdujący sie niedaleko ich domu przy 106. Ulicy. W tym niewielkim i dobrze utrzymanym pięknym parku znajduje się pomnik półleżącej kobiety, umieszczony niedaleko fontanny. Wyryty na nim złotymi literami napis głosi: Pamięci Izydora i Idy Straus, utraconych na morzu w katastrofie Titanica... Razem w życiu, nawet po śmierci nie zostali rozdzieleni.

Wspólna śmierć była bardzo małą częścią ich długiego 41-letniego pożycia małżeńskiego i ostatecznym potwierdzenie ich wielkiej prawdziwej miłości.

 

 

Kategoria: Ciekawostki

Data publikacji: 2016-02-12

Baner
Ogłoszenia/classifieds
Ogłoszenia Zobacz ogłoszenia >>
Baner
Baner
Baner
Baner
Plus Festiwal

Podoba Ci się nasza strona?
Polub nasz profil na Facebooku.