10-letni labrador Cena służył w marynarce wojennej Stanów Zjednocznych - zajmował się wykrywaniem bomb. Nie zdołał jednak wygrać walki z rakiem.
Cena to na pozór zwykły labrador, którego zmęczone spojrzenie wskazuje na zaawansowany wiek psa. W rzeczywistości przez lata służył marynarce Stanów Zjednoczonych, jeżdżąc ze swoim właścicielem na misje do Afganistanu.
Cena zajmował się wykrywaniem bomb. Łącznie rozpoznał ponad 300 ładunków wybuchowych. Pies współpracował w parze ze starszym szeregowym Jeffem DeYoungiem, który po zakończeniu służby adoptował zwierzę.
Wojskowy wspomina, że nosił czworonoga na plecach, kiedy trzeba było pokonywać rzeki. W zamian pies pomagał mu ogrzać się w czasie zimnych nocy.
Cena przez lata pomagał Jeffowi radzić sobie z zespołem stresu pourazowego. DeYoung stracił siedmiu członków oddziału w niecałe trzy tygodnie, co było dla niego traumatycznym przeżyciem. – Stał się dla mnie jak brat. Trwał przy mnie podczas rozwodu i kiedy straciłem dom oraz pracę. Był ze mną, kiedy miałem napady strachu i budziłem się z krzykiem w wannie - wspomina.
Niestety u Ceny wykryto nowotwór kości w fazie terminalnej. DeYoung chcąc oszczędzić zwierzęciu cierpienia, postanowił o jego uśpieniu.
Jak przystało na żołnierza zasłużonego swojemu krajowi, pożegnano go należycie. Cenę pożegnano na uroczystej paradzie wojskowej. Labrador pojechał w niej specjalnym jeepem z oznaczeniem Cancer Response Team (zespół rozpoznawania raka).
Pies został uśpiony na pokładzie okrętu należącego do muzeum wojskowego w mieście Muskegon. Jego ciało zostało złożone do trumny ozdobionej flagą Stanów Zjednoczonych.
- Panie, z ciężkim sercem wysyłamy do ciebie kolejnego z marines - powiedział podczas ceremonii kapelan Wesley Spyke.
Kategoria: Wiadomości > USA
Data publikacji: 2017-08-01