PLUS

Baner

Doma Export

Doma Export

Historia w paczkach ukryta

Z pewnością każdy z nas zna ową przedświąteczną gorączkę – kiedy wysłać, czy zdąży dojść na czas, czy prezenty się spodobają?

Paczki, paczuszki, wielkie i małe wciąż kursują między kontynentami kryjąc w środku nie tylko przedmioty, ale i uczucia, pamięć i tęsknotę. Podjęcie się odpowiedzialności za tak ważne przesyłki wymaga nie lada odwagi. Miał ją bez wątpienia  Ludwik Wnękowicz, właściciel firmy Doma Export Co. Inc. zajmującej się dostarczaniem wszelkiego rodzaju przesyłek ze Stanów Zjednoczonych do Polski i będącej w czołówce międzynarodowych firm transportowych.  Jak to się stało, że wybrał akurat tą ścieżkę kariery i udało mu się odnieść tak olbrzymi sukces?

 Ludwik Wnękowicz jest z wykształcenia prawnikiem. Po ukończeniu w roku 1980 wydziału Prawa i Administracji na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, podjął pracę w przedsiębiorstwie transportowym na stanowisku kierownika działu Organizacji i Prawa. W 1980 roku wstąpił do związku zawodowego NSZZ „Solidarność“ i został wybrany v-ce przewodniczącym komisji zakładowej w swoim zakładzie pracy. Jesienią w 1981 roku wraz z żoną Krystyną i  18-to miesięczną córką Moniką wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. W 1983 roku podjął pracę na stanowisku kierownika w firmie spedycyjnej Doma Export. Firma Doma Export Co. Inc. została zalożona w Newark, NJ przez Józefa Domaneckiego w 1958 jako specjalna firma eksportowa do Polski. W 1983 roku firma zaczęła funkcjonować jako NVOCC (Non Vessel Operating Common Carrier).  W 1985 roku, po śmierci poprzedniego właściciela, Ludwik Wnękowicz wykupił Firmę, która od roku 1986 zaczęła działać jako korporacja. Odtąd aktywność Firmy została rozszerzona i skierowana również na Białoruś, Czechy, Łotwę, Estonię, Litwę, Słowację i Ukrainę. Doma Export Co. Inc. rozszerzyła również swoją działalność włączając usługi dostarczania bezpośredniego- od drzwi do drzwi, przeprowadzek międzynarodowych i transportu samochodami ciężarowymi, stając się jedną z największych i najbardziej rozpoznawalnych firm wysyłkowych na rynku.

Jak wspomina Ludwik Wnękowicz osiągnięcie przez Firmę Doma Export obecnej pozycji nie było proste. Na początku lat 80tych na rynku amerykańskim istniało kilanaście firm wysyłkowych specjalizujących się w przesyłkach do Polski. Konkurencja była zatem duża. Szczególną pozycję miała firma ARA oferująca niedostępny dla innych firm serwis - wówczas jedynie oni, działając przez Servisco, dostarczali przesyłki do Polski bezpośrednio do domu klienta.

Ponieważ  oferowali klientom ową usługę byli bardzo mocni na rynku – wspomina  Ludwik Wnękowicz i objaśnia ówczesne mechanizmy spedycji - Kiedyś przesyłki przewożono kontenerami do Gdyni, gdzie były rozładowywane, ich zawartość była protokolarnie spisywana a wszystkie rzeczy, które były niemile widziane przez komunistyczne władze mogły zostać zarekwirowane. Następnie każdą paczkę przepakowywano, owijano w szary papier i przekazywano na pocztę. Niestety, duża ilość paczek była niszczona, ginęła bądź była okradana. Poza tym trzeba wspomnieć, że  transport trwał nawet do 6 miesięcy. Paczki czasem dochodziły, czasem nie..., ale muszę powiedzieć, że klienci rozumieli jaka jest sytuacja i spokojnie reagowali na takie „zaginięcia” bądź opóźnienia w dostawie.

Nie bez znaczenia były poczynania ówczesnych władz Polski, dla których przesyłki z kapitalistycznej Ameryki miały charakter wyraźnej dywersji.

- W latach 80tych władze w Polsce robiły wszystko, żeby zniechęcić firmy wysyłkowe, naciskano, żebyśmy zaniechali działalności w ogóle. Utrudnienia spotykały nas na każdym kroku. W 1984 roku ustanowiono, że wyłączność na przyjęcie transportu z zagranicy miała firma Hartwig Gdynia, która w bardzo krotkim czasie podniosła stawki za dystrybucję. Wtedy dystrybucja paczki w Polsce kosztowała o wiele więcej niż dzisiaj – a  zwróćmy uwagę jak zmieniły się realia. Dla przykładu powiem, że wtedy płaciliśmy ok 12tys. dolarów za jeden kontener. Wiedzieliśmy, że były to metody, aby nas zniechęcić i sprawić, żeby Polonia zaprzestała wysyłania pomocy dla Polski. – mówi Ludwik Wnękowicz. 

Dla wielu firm wysyłkowych był to cios, z którego już się nie podniosły, ale pomimo tak olbrzymich utrudnień kilka firm przetrwało. Między innymi Doma Export. Pozycja firmy  ARA po pewnym czasie nieco osłabła i Ludwik Wnękowicz wykupił ją w 1993 roku.  Wtedy też dzialalność firmy Doma Export rozszerzyła się na Massachusets, Connecticut, Ohio, Pennsylvanię aż po Washington.

-   Dzisiaj świadczymy usługi do przeszło 120 agentów, jeździmy do nich własnym transportem właściwie co tydzień. – mówi Ludwik Wnękowicz - Mamy siostrzaną firmę w Chicago, która, podobnie jak Doma Export, dostarcza  przesyłki bezpośrednio do Warszawy.  Mamy przedstawicielstwa  w Kanadzie, Irlandii i Australii. Przesyłki z tych wszystkich lokalizacji  spotykają się w Sękocinie pod Warszawą, w magazynach celnych. Mamy zazwyczaj 1-2 celników przydzielonych tylko do tej działalności oraz 3 własnych agentów celnych. Na terenie Polski posiadamy ok. 55 oddziałów dystrybucyjnych dla poszczególnych województw. Dostarczamy przesyłki także na Litwę, Łotwę, Estonię,  Czechy, Słowację i Ukrainę. Na terenie Polski jesteśmy w stanie dostarczyć przesyłkę lotniczą bezpośrednio do domu klienta w przeciągu 5 dni roboczych od momentu otrzymania jej od agenta. Chcemy, aby klienci wiedzieli, że mogą nam zaufać. I udaje nam się to. Proszę sobie wyobrazić, że w ciagu 50 lat nie zaginął nam żaden kontener. Jeśli chodzi o dostawy w Polsce, od kiedy uruchomiliśmy własny system dystrybucji, nasze usługi poprawiły się zdecydowanie. Jedyne dodatkowe środki transportu z jakich korzystamy to statki i samoloty. Korzystamy przy tym z usług naprawdę renomowanych firm takich jak Maersk czy LOT Cargo. Ponadto wprowadziliśmy usługę, która pozwala na monitorowanie przesyłki przez klienta, mającego możliwość poprzez sms uzyskać potwierdzenie jej dostarczenia w Polsce.

Działalność biznesowa to  jednak tylko jedno z wielu aktywności podejmowanych przez Ludwika Wnękowicza – realizuje się on także na niwie społecznej. Od początku pobytu w USA Ludwik Wnękowicz aktywnie wspierał sprawy polskie poprzez działalność w wielu organizacjach polonijnych. Jest członkiem Kongresu Polonii Amerykańskiej, SWAP, Polish Children Heartline, General Pulaski Memorial Parade Committee, Fundacji Kulturalnej w Clark, Polish University Club, Semper Fidelis, SPATA oraz Polish American Business Club. W 1992 roku został wybrany krajowym dyrektorem Kongresu Polonii Amerykańskiej, a w roku 1996 został prezesem oddziału na stan New Jersey. W 2000 roku został wybrany na stanowisko  v-ce prezesa do spraw finansowych zarządu głównego KPA, a w 2004 powierzono mu funkcję v-ce prezesa do spraw Polski.Od  roku 1997 pełnił funkcję v-ce prezesa Polsko Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej a po roku został jej prezesem. W 1996 został wybrany Wielkim Marszałkiem 61-szej Parady Pułaskiego w Nowym Jorku. Z jego inicjatywy w paradzie po raz pierwszy w historii wzięła udział Reprezentacyjna Orkiestra Wojska Polskiego z Warszawy, a paradę poświęcono promocji Polski w staraniach o przystąpienie do NATO.

Za wieloletnią działalność społeczno-polityczną i gospodarczą otrzymał wiele odznaczeń zarówno w USA jak i w Polsce. Między innymi: Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej (1996), prestiżowe wyróżnienie za wybitne zasługi w rozwoju gospodarki pomiędzy Polonią a  Macierzą przyznane przez Kapitułę Generalną Stowarzyszenia im. Eugeniusza Kwiatkowskiego(2000), Ellis Island Medal of Honor (2001), Krzyż Oficerski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej(2005). Za działalność charytatywną na rzecz szpitali w Polsce otrzymał Grand Gold Medal Alberta Schweitzera przyznany przez Światową  Akademię Medycyny(2005).

 - Niektórzy twierdzą, że w momencie zmian ustrojowych w Polsce, gdy nie jest już krajem bloku komunistycznego, że się rozwija i że panuje tam kapitalizm dalsze przesyłanie paczek mija się z celem. Ja tak nie uważam i twierdzęzresztą zawsze tak twierdzilem, czy w czasach komunizmu czy teraz - że przesyłki były, są i będą potrzebne. - zaznacza Ludwik Wnękowicz – Wydaje mi się, że przesyłki do Polski stały się tradycją, że są emocjonalnym łącznikiem między  rodzinami, że spełniają bardziej funkcję emocjonalną niż materialną. I myślę, że czasem paczki po prostu nie wypada nie wysłać. Przecież sprawiają tyle radości! Zwłaszcza dzieciom. Kiedy  jako właściciel firmy, która  wysyła tysiące paczek  uświadomię sobie, ile radości te paczki sprawiają dzieciakom po wsiach i miasteczkach to jest to dla mnie wielka przyjemność! Poza tym wydaje mi się, że Doma,  poza działalnością czysto komercyjną, staje się takim łącznikiem między rozdzielonymi rodzinami,  a sama świadomość tego faktu daje mnóstwo satysfakcji. – uśmiecha się Wnękowicz.

Przypomina jednocześnie, jak rozwój biznesu spedycyjnego może być odbiciem zmian zachodzących w polskiej gospodarce rynkowej i jak przyczynić się może sprawom wyższym:

- Doma Export nie jest tylko firmą wysyłkową; Doma jest firmą, która mogła pomagać w pewnym sensie w kontaktach i w rozwoju biznesu w Polsce. Był czas, kiedy obsługiwałem ponad 100 firm z przesyłkami do Polski. Zaczęło sie od drobnych rzeczy, jak długopisy – potrafiłem przesłać kilka ton  długopisów. Potem odzież, obuwie... Przesyłaliśmy przeróżne rzeczy. Kiedy skończyła się wysyłka artykułów konsumpcyjnych, zaczęła się przesyłka materiałów i maszyn do produkcji. Miałem klientów, którzy zaczynali od naprawdę drobnych rzeczy a teraz zatrudniają po kilka tysięcy pracowników w Polsce. Wysyłaliśmy też przesyłki dla organizacji charytatywnych. Często sami włączaliśmy się w takie akcje, wysyłając po kosztach bądź nawet dopłacając do przesyłki. Mieliśmy taką wspaniałą organizację Friends of Poland w Massachusets, z którą w ciągu kilkunastu lat powysyłaliśmy chyba 27 ambulansów, kilka kontenerów książek i sprzętu medycznego. Działał tam wspaniały człowiek - Walter Jarnot, urodzony już w Stanach, ale wielki patriota. Podobnie pani Alexandra Patras – gdyby nie ona, być może nie byłoby w ogóle kardiochirurgii w Zabrzu. To pani Patras pomogła wielu wybitnym polskim kardiochirurgom, m.in Zbigniewowi Relidze kształcić się w najlepszych amerykańskich szpitalach. Dzisiaj już te szpitale, którym wysyłaliśmy sprzęt - w Zabrzu i Łodzi, radzą sobie same.  Byłem świadkiem tych wszystkich działań i teraz, kiedy o tym myślę, zdaję sobie sprawę, że jest to właściwie kawał historii.  Bardzo przyjemnie mieć świadomość, że się w takich wydarzeniach uczestniczyło. – uśmiecha się Ludwik Wnękowicz - Gorzej, kiedy zdamy sobie sprawę, że część rzeczy które pragnęliśmy zrobić nie wyszła poprzez głupotę ludzką albo marnotrastwo. I chodzi tu głównie o tą moją drugą działalność, czyli działalność społeczno-polityczną. Polityka jest dziedziną ciężką, trudną..chociaż może dlatego właśnie pociąga niektórych ludzi. Ale ja lubię kiedy jest ciężko. Z natury nie lubię wykonywać rzeczy łatwych - po prostu nie lubię łatwizny.

Ową chęć doskonalenia się i osiągania sukcesów odziedziczyły dzieci Ludwika Wnękowicza - Monika, Christian, William i Izabella. Wszyscy ukończyli renomowane uczelnie i mają smykałkę do biznesu. Pomagają ojcu w prowadzeniu interesów czyniąc tym samym z Doma Export firmę rodzinną, co zawsze było marzeniem jej właściciela.

- Dużo pracowałem, aby osiągnąć to co mam. Firma świetnie prosperuje, mam wspaniałą rodzinę, mieszkam w domu o jakim zawsze marzyłem... Jestem po prostu człowiekiem spełnionym. – uśmiecha się Ludwik Wnękowicz. 

Kategoria: Wiadomości > Reportaże

Data publikacji: 2016-12-23

Baner
Ogłoszenia/classifieds
Ogłoszenia Zobacz ogłoszenia >>
Baner
Baner
Baner
Baner
Plus Festiwal

Podoba Ci się nasza strona?
Polub nasz profil na Facebooku.