Zagłębiając się w historię Stanów Zjednoczonych łatwo zauważyć, że dla ich mieszkańców ich historia to nie tylko wojny, prezydenci czy wielka polityka.
Równie ważne dla Amerykanów jest historia ich małych ojczyzn, wiosek i miasteczek z których są dumni i które chcą pokazywać światu. Nawet, gdy te miejsca właściwie już nie istnieją. Jednym z takich miejsc jest The Feltville Historic Distric w Berkeley Heights znane jako „Opuszczona Wioska”.
Historia Feltville ma w sobie wszystko co zawsze w oczach Europejczyków czyniło Amerykę wyjątkową - czyli pasję, odwagę, szczyptę szaleństwa, brak przesądów i umiłowanie wolności. KIlka stareńkich domów z których składa się obecnie „Opuszczona Wioska” pamięta conajmniej kilka wielkich, zawiedzionych marzeń oraz jedną mrożącą krew w żyłach historię o duchach.Osiem budynków mieszkalnych, kościół wozownia i dawny urząd. Poprzez kilka stuleci miejsce to zdołało być miastem fabrycznym, gminą rolniczą i..letnim ośrodkiem wypoczynkowym. Dziś mieszkają tu zaledwie trzy rodziny a pozostałości miasteczka są dostępne dla zwiedzających, którzy chcą poznać historię miejsca, które niegdyś było tętniącą życiem osadą by dziś stać się jej wspomnieniem zagubionym wśród przepastnych lasów.
Pierwszym osadnikiem „Opuszczonej wioski” był Anglik Peter Willcox, który przeprowadził się tutaj z Long Island w 1736 roku. Zbudował tartak, który jednak został zburzony gdy w okolicy zaczęło się osiedlać coraz więcej ludzi.Niemal sto lat później, w 1825 roku David Felt, biznesman z Bostonu, przeniósł się do Nowego Jorku. Założył małą fabrykę która odniosła spory sukces i niebawem nie mogła nastarczyć towaru dla chętnych kupców. Felt postanowił wybudować nową fabrykę. Ruszył na poszukiwania miejsca na jej budowę do New Jersey i tam natknął się na tereny należące do potomków Petera Willcoxa. Najwyraźniej był z siebie bardzo zadowolony, bo nowo powstałe miasteczko nazwał swoim imieniem - Feltville.
Najwyraźniej nowy projekt był dla Felta bardzo ważny bo całkowicie zaangażował się w życie osady. Interesowała go nie tylko praca robotników fabryki ale także życie duchowe i intelektualne ich rodzin - nalegał, by wszyscy mieszkańcy regularnie chodzili na msze a dzieci uczęszczały do maleńkiej , jednopokojowej szkoły. Nie wiadomo czy miało to brzmieć nadany ironicznie czy całkiem serio, ale David Felt szybko zyskał przydomek „Król David”… Sielanka trwała zaledwie 20 lat. Do 1850 roku w Feltville mieszkało 175 osób. Niestety Felt postanowił sprzedać fabrykę, jego następcom nie udało się jej utrzymać i mieszkańcy miasteczka zmuszeni byli je opuścić. Już wtedy zaczęło nosić nazwę „Deserted Village”. Chwilowe ożywienie przyniósł pomysł niejakiego Warrena Ackermana który w 1882 roku postanowił zrobić z opuszczonej wioski bazę letniskową którą nazwał Glenside Park.
Niestety, dla letników Jersey Shore okazało się być ciekawszym miejscem na wypoczynek niż zalesione wzgórza i na tym skończyły się marzenia Ackermana o wielkim sukcesie w branży turystycznej.Miasteczko znów zostało opuszczone. Niedługo później Union Country Park Commission kupiło je i włączyło do Watchung Reservation, a wciąż stojące domy postanowiło wynajmować. Niestety, lata zaniedbań sprawiły że musiano zburzyć między innymi i maleńką szkołę. Po fabryce zostały jedynie fundamenty. Przyroda nie miała dla nich litości i zdecydowanie wkroczyła, żeby odebrać to, co kiedyś z niej wyrwano. Jednak „Deserted Village wciąż żyje - znajduje się pod kuratelą władz Union County Park Comimission .
W wybrane weekendy organizowane są tutaj zabawy dla dzieci, demonstracje produkcji cydru a także prezentowana jest wystawa archeologicznych artefaktów. Co roku w październiku, dwa miesiące przed Halloween, odbywają się tutaj przejażdżki „nawiedzonym wozem” połączone z efektami specjalnymi i opowieściami o historii miasteczka. Wśród tych ostatnich z pewnością nie zabraknie strasznej legendy o mieszkających tu niegdyś trzech dziewczynkach, które w XIX wieku same wybrały się na wycieczkę do lasu i zaginęły bez śladu. Ponoć dziś można spotkać ich duchy straszące turystów przemierzających okoliczne lasy. „Deserted Village” warto odwiedzić zwłaszcza latem. Opuszczone miasteczko stoi ciche, jakby zatrzymane w czasie i każe myśleć o tym jak ulotne bywają nasze marzenia - nawet te spełnione.
Zuza Ducka
Kategoria: Podróże > Weekend z PLUSem
Data publikacji: 2019-09-10