Stany Zjednoczone zamierzają zmienić program wiz pracowniczych.
Powołując się na źródła w Białym Domu i w Kongresie, amerykańskie media poinformowały, że administracja Donalda Trumpa przygotowuje szereg projektów ustaw i rozporządzeń imigracyjnych zawierających projekty ograniczenia bądź nawet całkowitej likwidacji programu wizowego H-1B.
Osoba ubiegająca się o wizę pracowniczą H-1B musi mieć przynajmniej stopień bakałarza (odpowiadający polskiemu dyplomowi licencjata) lub długoletnie doświadczenie w wykonywaniu "zawodu deficytowego" na amerykańskim rynku pracy. Obecnie w każdym roku budżetowym, biegnącym w USA od października, wydawanych jest 65 tysięcy wiz H-1B - nie licząc dodatkowej puli 20 tys. dla osób, które ukończyły uniwersytety amerykańskie ze stopniem magistra lub wyższym.
Posiadacz wizy H-1B może się po wjeździe do USA ubiegać o dającą mu prawo stałego pobytu tzw. zieloną kartę. Dlatego zainteresowanie tymi wizami jest duże i wydawane są one tylko tym chętnym, którzy zostali wylosowani. Wizy H-1B wydawane są na trzy lata z możliwością ich przedłużenia na kolejne trzy lata.
W USA podjęto pierwsze decyzje w sprawie przyznawania wiz pracowniczych obcokrajowcom. Kongres zmienia przepisy, które uznano za przestarzałe. Nad nowelizacją pracują zarówno demokraci, jak i republikanie.
Najważniejsza zmiana ma wyeliminować system loterii na rzecz "systemu preferencji". To dlatego, że USA stawiają przede wszystkim na specjalistów z dziedziny technologii i międzynarodowego biznesu. Pierwszeństwo w uzyskaniu wizy pracowniczej mają otrzymać zagraniczni studenci, którzy kształcili się na amerykańskich uczelniach. Dzięki temu mają nie odchodzić do zagranicznych firm.
Nowe przepisy mają również faworyzować obywateli USA w rywalizacji z zatrudnieniem nowych pracowników z zagranicy. Projekt nowej ustawy pozytywnie przechodzi przez komisje. Niedługo ma zostać poddany ogólnemu głosowaniu.
Kategoria: Wiadomości > USA
Data publikacji: 2017-03-03